Eliza Michalik wpadła w dziką histerię i w swoim tekście opublikowanym na łamach "Gazety Wyborczej" postuluje... zdelegalizowanie Prawa i Sprawiedliwości. 

Swój tekst Michalik zatytułowała, a jakżeby inaczej - "Zdelegalizować PiS". Publicystka opisuje w nim straszny świat ucisku, w jakim znaleźliśmy się wszyscy za sprawą rządów partii Jarosława Kaczyńskiego.

Zdaniem autorki Polska "doszła do ściany": 

"Tak, Polska doszła już do ściany. Władza ogranicza nam wolność demonstrowania przekonań, tak jak ograniczyła wolność mediów, a dziennikarzy piszących o niej krytycznie straszy zarzutami o szpiegostwo lub zwalnia z pracy. Atakuje i poniża organizacje pozarządowe, z aresztowań robi polityczne spektakle. Przedsiębiorcy traktowani są jak potencjalni przestępcy (…)".

Michalik stwierdza, że PiS robi wszystko, aby zaprowadzić w kraju rządy autorytarne i dokonuje powolnego... zamachu stanu: 

"Dziś jestem już pewna i mówię to głośno: PiS nie jest normalna partią polityczną działającą według reguł państwa prawa i nie prowadzi ze swoimi oponentami politycznymi normalnej, choć bardzo ostrej, politycznej walki. Wygrał wybory w sposób demokratyczny, ale to, co od tamtej pory robi, jest formą zamachu stanu i stopniową zmianą ustroju z demokracji parlamentarnej na autorytarny".

Dlatego też dziennikarka chciałaby delegalizacji PiS, choć wie, że spotkałoby to z okrutną reakcją autorytarnych rządów: 

"Trybunał nie cofnąłbym się przed delegalizacją partii politycznej, której cele lub działalność byłyby skierowane (…) na obalenie metodami niedemokratycznymi systemu ustroju Polski. Rzecz jasna do złożenia wniosku i podjęcia decyzji o delegalizacji PiS-u trzeba ogromnej odwagi, bo będzie on głośno krzyczał, zaprzeczał faktom, których świadkami jesteśmy od roku, będzie obrażał i kłamał. Po podjęciu takiej decyzji sędziowie TK staliby się zapewne obiektem prześladowań i bolesnych, osobistych i medialnych ataków". 

NASZ KOMENTARZ

Nie ma to jak bronić demokracji, chcąc zdelegalizować demokratycznie wybraną partię rządzącą. Hasła o zamachu stanu są bardzo ciekawe, ale aż chce się zapytać, gdzie była pani Michalik, gdy Platforma Obywatelska zabierała Polakom pieniądze z OFE, albo rozpoczęła spór o Trybunał Konstytucyjny, ingerując w ustawę o TK. A z delegalizacją wolnych mediów zamordystycznym rządom chyba jednak nie idzie najlepiej, skoro na łamach "Wyborczej" wciąż mogą się ukazywać felietony pani Michalik, a ona sama może prowadzić dysputy w Superstacji z gośćmi w rodzaju Krzysztofa Pieczyńskiego. 

emde