„Potrzebujemy w Europie lidera. Zobaczymy, kto będzie liderem, bo musi być to ktoś z dużego państwa. Może to być też prezydent Polski” – stwierdził na antenie Radia Wnet prezydent Estonii Alar Karis.

Prezydent Estonii gościł na antenie Radia Wnet, gdzie mówił o wojnie na Ukrainie i bezpieczeństwie w Europie. Podkreślał, że nie bierze pod uwagę zwycięstwa Rosji. W związku z tym wskazywał na konieczność wspierania broniącej się Ukrainy na wszelkie możliwe sposoby.

- „To także nasza wojna”

- zaznaczył.

Zwracając uwagę na ogromne wsparcie z Polski zauważył, że również Estonia wspiera Ukrainę. W kontekście sankcji przeciwko Rosji przyznał, że są one coraz trudniejsze, ponieważ coraz mocniej dotykają nie tylko agresora, ale również państwa je nakładające.

- „Widzimy to także tutaj w Estonii: ceny idą w górę, inflacja rośnie. Ale to nic w porównaniu z wojną na Ukrainie i z tym, jak oni tam cierpią. Musimy więc kontynuować nakładanie sankcji”

- ocenił.

Alar Karis stwierdził, że Europie brakuje odpowiedniego lidera. Jedną z jego roli miałoby być przybliżanie europejskiej racji Stanom Zjednoczonym.

- „Mamy od niedawna nowego kanclerza Niemiec. Podobnie z prezydentem Francji. Szukamy teraz w Europie lidera. Bo patrząc z amerykańskiej perspektywy, jeśli chcą zadzwonić do Europy, to do kogo zadzwonią? Potrzebujemy w Europie lidera”

- powiedział.

- „Zobaczymy, kto będzie liderem, bo musi być to ktoś z dużego państwa. Może to być też prezydent Polski. Zobaczymy”

- dodał.

kak/PAP