– Zmiany kulturowe, które przychodzą do nas z Zachodu, zakładają, że generalnie system wartości, który wywodzi się z chrześcijaństwa, represjonuje człowieka poczuciem winy. Narasta tendencja do tego, żeby znieść poczucie winy, uznać, że to jest tylko w głowie i można być od tego wolnym. To niebezpieczna tendencja – mówił w Telewizji Republika Filip Memches z "Rzeczpospolitej".– Te zjawiska zaczęły do nas docierać znacznie później, niż do państw zachodnich – zaznaczał.

– Prawo do szczęścia i wolności przeciwstawiane jest chrześcijaństwu. Polski katolicyzm kojarzy się z nakazami, zakazami, a zaczyna panować rozumienie szczęścia w kategoriach, że o wszystkim decydują emocje i namiętności. Taki sposób myślenia prowadzi nas na manowce – tłumaczył.

Jak podkreślał publicysta, dzisiaj człowiek ucieka od rzeczy trudnych, od rozliczanie swoich grzechów, woli skorzystać z pomocy psychologa, niż spowiednika.

– Psychologia pełni trochę rolę nauki, która odczarowuje świat. Człowiek, dla którego nie ma Boga ma potrzebę zrozumienia wszystkiego, nie zostawia miejsca na tajemnicę. Nie rozumie, że są pewne rzeczy, wobec których powinniśmy zamilknąć – mówił.

Filip Memches zauważył również, że papież jest mylnie stawiany w kontraście do polskich biskupów, jako ten, który nie osądza, nie mówi o grzechu. – Pojawiają się głosy – ten papież jest inny niż nasi biskupi, bo oni są rygorystyczni surowi i mówią o grzechach, a papież wszystko akceptuje, nikogo nie osądza. Jaka to jest fałszywa ocena – stwierdził, nawiązując do różnych wypowiedzi papieża, które poruszają problem grzechu oraz do spowiedzi, której udzielił dziś w Sanktuarium w Łagiewnikach.

 JJ/za: Telewizja Republika