Generał w stanie spoczynku Ben Hodges i prof. Julian Lindley-French komentują w swojej książce „Future War and the Defence of Europe” działania Unii Europejskiej wobec Rosji Władimira Putina. Oceniają, że zamiast skupić się na Moskwie, Unia Europejska woli krytykować Polaków.

Autorzy wskazują, że nadchodząca zima może być dla Władimira Putina okazją do umocnienia swoich wpływów w Europie. Zwracają uwagę na szantaż energetyczny, za pomocą którego Kreml chce przyspieszyć uruchomienie gazociągu Nord Stream 2.

- „Dotychczasowa odpowiedź Brukseli była kpiną pustej retoryki suwerenności UE. Rzeczywiście, dotychczasowa reakcja UE była bardzo spokojna, mimo że Horst Seehofer, niemiecki minister spraw wewnętrznych, powiedział w zeszłym tygodniu, że Kreml był architektem obecnych napięć”

- podkreślają.

- „Jeśli UE nie może użyć potęgi dyplomatycznej i gospodarczej, by wywrzeć nacisk na Kreml, by powstrzymał Białoruś przed używaniem zdesperowanych migrantów jako pionków, to nie ma nadziei, że Europejczycy zdołają odwieść Rosję od realizacji jej większych ambicji”

- przekonują.

Zaznaczają, że obecnie Unia Europejska powinna skupić się na Moskwie, a nie na Łukaszence, który jest wykonawcą rozkazów z Moskwy.

- „Zamiast tego UE woli krytykować Polaków za to, jak radzą sobie w rozpaczliwej sytuacji, podobnie jak niedawno Bruksela skrytykowała Kijów za użycie dronów do odwetu na rosyjskiej artylerii, która zabiła ukraińskich żołnierzy”

- piszą.

kak/lindleyfrench.blogspot.com, Niezalezna.pl