Tomasz Wandas, Fronda.pl: Polska i Stany Zjednoczone organizują wspólnie międzynarodową konferencję na temat Bliskiego Wschodu. Irańska gazeta "Tehran Times" krytycznie komentuje ten fakt, oceniając, że ta „zdrada”, dokonana przez polskie władze, nigdy nie zostanie zapomniana. Gdzie tu zdrada?

Gen. Roman Polko były dowódca jednostki GROM: Nie ma mowy o żadnej zdradzie, prędzej można mówić o dyplomatycznej niezręczności. Organizatorzy powinni wcześniej poinformować Iran o tym, że taki szczyt będzie miał miejsce, wtedy wydaje się, że "niezadowolenie" Irakijczyków byłoby mniejsze.

Czy jednak jest to aż tak istotne?

Iran jest bardzo ważnym graczem na Bliskim Wschodzie, stąd w przypadku prób rozwiązywania tam konfliktu nie można go zaskakiwać. Natomiast sama konferencja odbywa się w Polsce, na terenie państwa, który jest przyjazny Irakijczykom. Warto podkreślić, że mimo wszystko relacje polsko-irakijskie są dobre. Polska została wybrana jako teren, który nie stwarza klimatu "w kontrze" do Iranu, co więcej są nadzieje, że dojdzie do zbliżenia stanowiska amerykańskiego i europejskiego, które znacząco się pogorszyło po zerwaniu przez Trumpa paktu nuklearnego z Iranem i nałożeniu na nich sankcji.

Czy jednak ich reakcja nie jest zbyt mocna?

Myślę, że Iran popełnia błąd - zamiast wykorzystać Polskę do tego by bardziej wyeksponować swoje stanowisko, to zaognia konflikt, a przecież szczyt, który ma się odbyć nie jest po to by uderzać w Iran, ale by znaleść konstruktywne rozwiązanie i "poukładać" kwestie związane z konfliktem na Bliskim Wschodzie.

Dziennik podkreśla, że działania Polski skierowane przeciw Iranowi nie ograniczają się do bycia gospodarzem konferencji, bo w 2018 r., gdy administracja Donalda Trumpa jednostronnie wypowiedziała umowę nuklearną z Iranem, Polska była jedynym państwem w Europie, które milcząco poparło ten ruch. Czy powinnismy się martwić faktem, że irańska prasa tak nas postrzega?

Powinniśmy się martwić tą propagandą - słowa, które pan przytacza nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Relacje polsko-irańskie są dobre, mam nadzieję, że ta opinia to "wybryk" pojedynczego dziennikarza bądź dyrektywa polityczna, by skrytykować Polskę za sam fakt, że ma relację ze Stanami Zjednoczonymi. Nie można ukrywać, że każdy kto ma jakiekolwiek relacje z USA jest bardzo źle widziany w Iranie i atakowany tylko po to by zniechęcić go do podtrzymywania tych relacji. Niezręcznością był też fakt, że to Stany Zjednoczone ogłosiły, iż w Polsce odbędzie się ta konferencja. Na pewno nie można dopatrywać się w tym fakcie jakichkolwiek złych intencji Polski - tak jak już mówiłem, jak coś to można mówić o niezręczności dyplomatycznej.

Co można teraz zrobić?

Na pewno nie należy prężyć muskułów i budować armię na wojnę z Iranem, gdyż to Iran odgrywa bardzo ważną rolę i stabilizuje obszar w którym mają miejsce liczne konflikty. Relacje polsko-irańskie można teraz poprawić nie poprzez politykę medialną ale przez obecność i konkretne działanie.

Witold Waszczykowski, były szef dyplomacji twierdzi, że powinniśmy zaprosić Irakijczyków na szczyt, który ma się odbyć w lutym w Warszawie. Czy myśli Pan, że to dobry pomysł?

Tak, oczywiście - warto posłuchać głosu ministra Waszczykowskiego, który wiele lat pełnił funkcję ambasadora RP w Iranie i bardzo dobrze rozumie problem o którym mówimy. Myślę, że nie ma lepszego sposobu na pokazania Irakijczykom, że na szczycie nie będzie działo się nic przeciw Iranowi niż zaproszenie jego przedstawicieli na tą konferencję.

Co możemy zyskać na organizacji tego szczytu?

Sam fakt, że tego typu szczyt odbywa się w Polsce pokazuje, że jesteśmy dobrym sojusznikiem dla Stanów Zjednoczonych oraz, że liczymy się jako gracz na arenie międzynarodowej. Myślę, że możemy zyskać poprawę relacji z partnerami europejskimi. Jeżeli ten szczyt przyniesie wspólne stanowisko transatlantyckie między państwami Unii Europejskiej i USA (bo jak narazie mamy tu duże rozbieżności, co do tego jak postępować by rozwiązać konflikt na Bliskim Wschodzie), to przysłuży się to światowemu pokojowi przez co wzrośnie prestiż Polski (szczególnie w ramach UE). Trzecią kwestią jest sprawa by Iran przestał krytykować ten szczyt i przypomniał sobie relacje z Polską nawet w trudnym okresie - było tak, że gdy wszyscy się od nich odwrócili na nas mogli liczyć.

Sprawę skomentował dziś również Siergiej Ławrow. Stwierdził, że Rosja ma wątpliwości, czy zaplanowane na luty wydarzenie pomoże w konstruktywnym rozwiązaniu problemów Bliskiego Wschodu. Zwykła rosyjska rutyna?

Odrazu widać komu nie jest "na rękę" by te rozmowy przyniosły coś konstruktywnego. Rosja woli osobno rozgrywać poszczególne problemy i państwa. W tym świetle można podejrzewać, że za samymi publikacjami, które pojawiają się w Iranie soi rosyjska propaganda, rosyjska ręka. Rosyjska dyplomacja zrobi wszystko by "storpedować" szczyt, stąd całkiem prawdopodobnie rozgrywa go tak, że zanim się rozpocznie borykał się z problemami, które pojawiają się przez wspomniane przez pana publikacje.

Dziękuję za rozmowę.