„Brak działań ze strony władz grozi wybuchem wojny domowej, do której może być włączone wojsko, któremu powierzona będzie misja ochrony naszych wartości cywilizacyjnych i obrony rodaków na terytorium narodowym” – piszą w apelu skierowanym do prezydenta Francji Emmanuela Macrona wojskowi, którzy ostrzegają przed „rozkładem ojczyzny z powodu islamizmu”.

W związku z ekspansją islamu we Francji zaapelować o działania mające zapobiec „rozkładowi ojczyzny” do prezydenta tego kraju postanowili żołnierze niebędący już w czynnej służbie. Apel o „obronę patriotyzmu” podpisało 20 generałów, ponad stu wyższych oficerów i około tysiąc wojskowych innych rang. Żołnierze przekonują, że brak reakcji może doprowadzić do wybuchu wojny domowej i „oderwania licznych części kraju, zmieniając je w terytoria poddane dogmatom sprzecznym z konstytucją”.

Apel nie spotkał się jednak z reakcją rządzących, której oczekiwali sygnatariusze. Przeciwnie, zostali oskarżeni przez minister ds. sił zbrojnych Florence Parly o wzywanie do puczu. Lewicowi politycy potępiają działania wojskowych przekonując, że swoim apelem wzywają do przeciwstawienia się władzom. Przywódca demokratyczno-socjalistycznej Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon oświadczył dziś, że powiadomił prokuraturę o „wykroczeniu wobec prawa” i wezwał do ścigania autorów apeli.

kak/PAP