Publicyści prawicy, ale tylko niektórzy, oburzają się, że ma powstać opera o naszej transseksualistce Annie Grodzkiej. Będzie to zamówienie Warszawskiej Opery Kameralnej, do libretta Piotra Pacewicza, tak, tego dziennikarza Gazety Wyborczej, który chodził w sukience na paradzie równości. Piotr Zaremba kładzie dramatycznie na drugiej szali los chorych dzieci, na których leczenie nie ma pieniędzy. A na taką Grodzką z Pacewiczem są! Na tymże portalu wPolityce Anna Sarzyńska ubolewa nad ironią, że zabrakło operze dotacji na pełny festiwal Mozarta, gdy na Grodzką znalazła się! A tak pięknie WOK wystawił „Don Giovanniego” Mozarta.

Zaiste, można pogratulować p. Sarzyńskiej refleksu, kiedy przeciwstawia „Don Giovanniego” operze o posłance Ruchu P. Wszak Don Giovanni był według miary końca XVIII wieku skandalistą dużo większym od Grodzkiej. Mason, jawny ateista, libertyn i cyniczny uwodziciel, który łamał kobietom serca, niszczył małżeństwa, deprawował chętnie zakonnice jak i wszelkie dziewice. W porównaniu z bohaterem opery Mozarta pani Anna jest niemal zacną osobą po znacznie mniejszych przejściach.

Libretto „Don Giovanniego” napisał Lorenzo da Ponte, także niezłe ziółko. Przechrzta, ksiądz rozpustnik z kochanką i dwójką dzieci oraz mason został wypędzony z rodzimej Wenecji za bluźnierstwa, profanacje, bezbożność, jawny konkubinat i zdradę Kościoła. Przypuszczam, że p. Pacewicz nie dorasta mu rozpustą do pięt, i nawet nie sądzę by próbował, choćby nie wiem jaką zakadał czy zdejmował sukienkę.

Powstało jednak genialne dzieło mimo skandalicznego tematu i skandalicznego librecisty, a w dodatku muzykę ułożył również mason! Czy koledzy i koleżanki z prawicy już się przeżegnali?

Radzę obejrzeć dobry film Carlosa Saury „Ja, Don Giovanni” opowiadający okoliczności stworzenia tej opery. Wprowadza w klimat epoki i pokazuje, jak pewne idee Oświecenia trafiły do codziennego życia i do teatru muzycznego. Opera o Annie Grodzkiej także może oddać klimat naszej epoki np. ukazując, że idea zupełnie wolnego wyboru stylu życia prowadzi jeśli nie do nieszczęścia, to do absurdu. Don Giovanni w finale opery został potępiony. Od Pacewicza nie oczekuję potępienia Grodzkiej, ale to nie jest konieczne. Nieodzowne jest zręczne wyrażenie klimatu naszych czasów. Tego oczekuje się od ważnych dzieł sztuki.

Nie spodziewam się opery genialnej. Było jeszcze tylko dwóch kompozytorów na miarę Mozarta: Bach i Beethoven. Fanatycy dorzucają do tej trójki Wagnera na czwartego. Może jednak powstać wartościowe dzieło, jeżeli libretto trafi do dobrego kompozytora. Nie temat przesądza znaczenie kulturalne utworu, ani nie prowadzenie się twórców w ich prywatnym życiu, ani tym bardziej ich postawa polityczna. Liczy się tylko umiejętność wyrazu treści w dążeniu do formalnej doskonałości.

„Wieleż lat czekać trzeba nim się przedmiot świeży jak figa ucukruje, jak tytoń uleży?” – pytał wieszcz szyderczo na salonie warszawskim w „Dziadach”. A koleżanki i koledzy tak się odżegnują od tego salonu.

Krzysztof Kłopotowski

Źródło: Sdp.pl 

Oprac. MBW