Nakładem wydawnictwa Fabryka Słów (specjalizującego się w wydawaniu fantastyki, i przy okazji wydającego prawicowych publicystów politycznych) ukazał się kolejny tom z publicystyką Rafała Ziemkiewicza. Jednym z tematów publikacji „A więc wojna” są Żydzi i ich wrogość wobec Polski i Polaków.

Rafał Ziemkiewicz choć od zawsze jest prawicowce, to przez wiele lat wykazywał złudzenia co do intencji Żydów. Jednak staraniem Żydów, jak się zdaje, został z tych złudzeń wyleczony (czego skutkiem jest to, że Żydzi nominowali Ziemkiewicza na antysemitę – czyli osobę która z powodu swojej spostrzegawczości jest przez Żydów zwalczana).

Komentując zwalczanie przez groteskową opozycje młodych polskich patriotów z środowisk narodowych, Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że „żydowskie traumy i uplątania michnikowszczyzny, które z taka mocą wybuchły po 1989 roku, owocują do dziś widocznym strachem tego środowiska przed Polakami” i nienawiścią tego środowiska „wobec wszelkich przejawów niekoncesjonowanego przez salon polskiego patriotyzmu”. Według publicysty potomkowie żydokomuny boją się, że Polacy zechcą się mścić z zbrodnie Żydów na Polakach.

W tytułowym felietonie „A więc wojna” Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że „rząd Izraela (…) był od samego początku prac nad nowelizacja ustawy o IPN o niej informowany (…). Polska zrobiła więc wszystko, co można, aby uszanować żydowską pamięć i wrażliwość”. Rząd polski uzgadniając nowelizacje ustawy o IPN miał pełne prawo nie spodziewać się agresywnej antypolskiej nagonki ze strony Żydów.

Dla publicysty niezwykle szokujący był atak ambasador Izraela w Polsce na nasz kraj podczas uroczystości rocznicowych w Auschwitz. Ambasador Izraela Anna Azari oskarżyła Polaków „o współodpowiedzialność za Holocaust” i potępiła próby negowania przez Polaków swojej rzekomej odpowiedzialności za holocaust, za pomocą ustawy „skopiowanej z prawa izraelskiego”.

Zdaniem Rafała Ziemkiewicz Polska ma pełne prawo by się nie zgadzać na to by przypisywano Polakom odpowiedzialność za holocaust „co od lat starają się robić skrajni żydowscy szowiniści”.

Według Rafała Ziemkiewicza Żydzi w czasie swojego ataku na Polskę rozpętali „w izraelskim parlamencie i mediach fale nienawiści wobec Polski”. W opinii publicysty Żydzi niespodziewanie zaatakowali Polskę by zamanifestować jej status jako kolonii i państwa niesuwerennego.

Niestety wbrew radom publicysty władze Polski wycofały się z nowelizacji ustawy o IPN i przyjęły tym samym symbolicznie status Polski jako kraju niesuwerennego. Tym samym wpisały się w prowadzoną od wielu lat wasalną politykę III RP wobec środowisk żydowskich np. w kwestii Jedwabnego. W opinii publicysty kłamstwa o polskiej odpowiedzialności za dokonany przez Niemców pogrom w Jedwabnem szkodzą Polsce n arenie międzynarodowej.

Publicysta zwrócił też uwagę, że ambasador Izraela w Polsce zasugerowała, że w skandalicznym ataku Żydów na Polskę (w związku z nowelizacją ustawy o IPN) chodziło o wymuszenie na Polsce uchwalenia takiej ustawy reprywatyzacyjnej by spełnić nie mające jakichkolwiek podstaw hucpiarskie i rasistowskie żądania Żydów wobec majątku Polaków.

W opinii publicysty żydowska agresja na Polskę mogła też wiązać się ze współpracą Izraela i Rosji na forum międzynarodowym, interesami zachodnich korporacji (którym nie w smak współpraca krajów środkowej Europy).

Kończąc swój felieton Rafał Ziemkiewicz uznał, że Polska została przez Żydów zaatakowana podstępnie i z zaskoczenia, i musi podjąć walkę z żydowską agresją.

W kolejnym swoim artykule zamieszczonym w publikacji „A więc wojna” Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że „oficjalna narracja o zbrodni w Jedwabnem” głoszona przez władze, media, artystów, hierarchów to kłamstwo.

Zdaniem Rafała Ziemkiewicza „trzeba doprowadzić do końca śledztwo i pokazać całemu światu, co naprawdę się stało (…) 10 lipca 1941” roku. Jest „konieczne dokończenie ekshumacji, zablokowanej pod naciskiem organizacji żydowskich”. W opinii publicysty w sprawie Jedwabnego „Żydzi oskarżyli nas przed całym światem, nazwali mordercami, i jednocześnie uniemożliwili nam dochodzenie niewinności”.

Opisując kłamstwa wokół Jedwabnego, publicysta zwrócił uwagę, najbardziej zasłużony w kreowaniu antypolskiego kłamstwa o Jedwabnym Jan Tomasz Gross opierał się na absolutnie niewiarygodnych opowieściach Szmula Wasersztajna. Który był „stalinowskim ubekiem, zbrodniarzem, który dzięki emigracji do Izraela uciekł przed odpowiedzialnością”. Zdaniem publicysty Gross głosił, że należy bezkrytycznie przyjmować wszelkie żydowskie opowieści o holocauście, selektywnie korzystał z źródeł powielając to co mu pasowało, i odrzucając to co było sprzeczne z jego kłamstwami (które żyrował IPN Kieresa).

W opinii Rafała Ziemkiewicza „wszystko to, co opisał Gross, jest zwyczajnie niemożliwe”. W pogromach ginie niewielka część prześladowanej populacji a nie wszyscy tak jak to miało miejsce w Jedwabnem. Pogrom to zbrodnia spontaniczna, nie przeprowadzona systematycznie i nie posiadająca zaplecza.

W swoim artykule o Jedwabnem publicysta przypomniał, że są w Niemczech akta z przeprowadzonego w latach 60 procesu Hermanna Schapera które jednoznacznie wskazują, że zbrodnia w Jedwabnem była dziełem Niemców.

Publicysta przypomniał też o próbie ekshumacji w Jedwabnym (zablokowanej przez „ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego”), która udowodniła, że nie ma rzekomych grobów poza stodołą o których mówili Żydzi, oraz, że w jamie z zwłokami pod stodołą są setki łusek z niemieckich karabinów (co świadczy, że Niemcy najpierw rozstrzeliwali Żydów a potem spalili ich zwłoki w stodole), oraz stwierdził, że 1500 nie miało jak zmieścić się w stodole.

Rafał Ziemkiewicz zadał też w swoim tekście pytanie „za czyje pieniądze wyprodukowano kłamstwa o Jedwabnem”. Według publicysty za pisanie prawdy o Jedwabnym historycy są karani śmiercią cywilną, etykietka antysemity i negacjonisty, a prace zwierające fakty o niemieckiej odpowiedzialności są zakazane przez polityczną poprawność i antypolskie siły. 

Jan Bodakowski