W krótkim spocie filmowym Jan Pospieszalski komentuje klip Platformy Obywatelskiej „10 lat świetlnych”. Jego zdaniem, twórcy nagrania dopuścili się licznych manipulacji, nie wspominając już o kilkunastokrotnie zawyżonych kosztach przygotowania takiego materiału. 

Najbardziej szokujący jest poziom umysłowy, jaki zaprezentował podmiot zamawiający ten klip, jak rozumiem Kancelaria Premiera, obóz władzy. Co dla nich jest największym powodem do radości? Największym powodem do dumy?” - zastanawia się publicysta. I wymienia sprowadzane do Polski niemieckie wiatraki, niedokończone autostrady i kilka innych inwestycji, którymi można by się chwalić, gdybyśmy żyli w kraju trzeciego świata.

Pospieszalski porównuje spot Platformy z okazji 10-lecia Polski w UE do tego z czasów, kiedy do Unii wstępowaliśmy. Chodzi o klip, w którym różni polscy artyści przedstawili własną aranżację „Ody do radości”. Publicysta radzi porównać oba nagrania, by przekonać się, co oznacza „10 lat świetlnych” w wykonaniu rządów premiera Tuska.

Pospieszalski odnosi się także do (nie)słynnej wypowiedzi rozentuzjazmowanej minister Bieńkowskiej, która próbując ożywić obojętnych na spot dziennikarzy wyznała, że za każdym razem, kiedy go widzi ma dreszcze. „Ja mam dreszcze, jak sobie pomyślę, kto nami rządzi, kto podejmuje decyzje dotyczące promocji polskiej kultury” - ripostuje publicysta.

Redaktor za żenujące uznaje również ujęcie z Paulem McCartneyem, który łapie się za głowę. To w jego ocenie dowodzi, że jesteśmy Bantustanem, w którym sami nic nie potrafimy stworzyć. „Jesteśmy małym postkolonialnym kraikiem, który musi się przejrzeć w oczach gasnącej gwiazdy, niegdysiejszej gwiazdy pop, żeby potwierdzić swoją wartość, obecność, prawdziwość, że jesteśmy jak kundel, pogłaskany przez możnych tego świata” - puentuje Pospieszalski. 

Beb