Terry McAuliffe, były gubernator i obecny kandydat Demokratów w wyborach na gubernatora stanu Wirginia w USA, wywołał falę krytyki po wypowiedzi o prawach rodziców, jeśli chodzi o edukację ich dzieci. Jego opinia dotyczyła zwłaszcza uczniów cierpiących na dysforię płciową. „Sądzę, że rodzice nie powinni mówić szkole, czego ma uczyć” – stwierdził McAuliffe.

Wypowiedź kandydata Demokratów wykorzystano w jednym ze spotów wyborczych Glenna Youngkina, ubiegającego się o urząd gubernatora z ramienia Republikanów. W krótkim filmie wideo przedstawia on m.in. dwie matki, które na radzie szkolnej mówią o tym, co odkryły w książkach dostępnych dla dzieci w szkolnej bibliotece. Jedna z nich znalazła pedofilię, druga „stosunek oralny z nieletnimi płci męskiej”. Następnie wideo przedstawia debatę obu kandydatów, w trakcie której McAuliffe stwierdza, że rodzice nie powinni mówić szkole, czego ma uczyć.

McAulliffe powiedział też: „Nie pozwolę rodzicom na to, by przychodzili do szkół i w rzeczywistości brali książki i podejmowali własne decyzje”. Jako gubernator McAuliffe sprzeciwił się projektowi ustawy, która miała wymóc na szkołach informowanie rodziców o „wyraźnie seksualnych treściach” w ich kształceniu.

Jeszcze w kwietniu Departament Edukacji stanu Wirginia opublikował dokument pt. „Modelowa polityka traktowania uczniów transpłciowych w szkołach publicznych Wirginii”, który „oprócz litanii zaleceń pro-LGBT oświadcza, że prywatność i poufność jest decydująca w przypadku studentów transpłciowych, którzy nie mają wspierających ich rodzin”. Dokument powołuje się przy tym na badanie, według którego bycie tzw. „młodzieżą LGBT” oznacza „w 120 procentach większe ryzyko doświadczenia bezdomności”.

Wytyczne departamentu mówią m.in., że „jeśli uczeń nie jest gotowy czy zdolny do tego, by bezpiecznie podzielić się ze swą rodziną informacją o swojej tożsamości płciowej, powinno to być uszanowane” przez nauczycieli. Czyli innymi słowy: szkoła powinna zataić przed rodzicami problemy zdrowotne ich dziecka. W swojej kampanii McAuliffe popiera dokument Departamentu, uważając, że jest on w inicjatywą zapobiegającą „nienawiści” w szkołach.

Nick Bell, który pracował w Departamencie Edukacji prezydenta Donalda Trumpa, stwierdził na portalu „The Federalist”: „Najwidoczniej McAuliffe nie ma zastrzeżeń do dawania przez szkoły zielonego światła nauczycielom, by oszukiwali rodziców co do przyjęcia przez ich dzieci fałszywej tożsamości. (...) Niewielu ludzi zgadza się z kłamstwem forsowanym przez media i korporacyjną Amerykę, że można zmienić swą płeć. Kiedy dotyczy to własnego dziecka, które może tym być dotknięte, gdy okręgi szkolne aktywnie działają, by nas zwieść, niebezpieczeństwo staje się dużo konkretniejsze. Praktycznie nie trzeba być chrześcijaninem czy konserwatystą, by zauważyć przerażającą perspektywę”.

 

jjf/LifeSiteNews.com, thefederalist.com