Fronda.pl informowała wczoraj o publikacji prywatnego listu kilkunastu kardynałów do Ojca Świętego. Purpuraci wyrażali w nim swój duży niepokój w związku z organizacją Synodu Biskupów, umożliwiającą ich zdaniem poważne nadużycia. List został opublikowany na łamach włoskiego dziennika "L'Espresso" przez watykanistę Sandro Magistra.

Tego samego, który wcześniej w tym roku opbulikował przed jej oficjalnym ogłoszeniem encyklikę "Laudatio si" w formie jeszcze nieostatecznej, za co Watykan odebrał mu akredytację.

Dziś rano dziennik "Corriere della Sera" opublikował z kolei wywiad z kardynałem Gerhardem Müllerem, według "L'Espresso" jednym z sygnatariuszy prywatnego listu do papieża. Kardynał uznał, że publikacja tego listu przez prasę jest ogromnym skandalem i "nowym Vatileaks". Kardynał powiedział, że wydarzenie to będzie miało bardzo poważne następstwa. Osoba odpowiedzialna za publikację prywatnego listu musi ponieść konsekwencje prawne. Kardynał uznał, że publikacja tego listu miała na celu wywołanie kłótni i napięcia.

Pytany, czy podpisał list, stwierdził tylko: "Nie mówię, że podpisałem, ani że nie podpisałem". Purpurat bronił też krytyki organizacji Synodu, przypominając, że "regulamin to rzecz ludzka, nie boska". 

W opublikowanym liście nie było żadnej sensacyjnej treści. Kardynałowie zwracali po prostu uwagę na szerej wątpliwych rozwiązań organizacyjnych Synodu, które mogą doprowadzić, po pierwsze, to zniekształcenia dyskusji teologicznej i duszpasterskiej, a po drugie do ostatecznego przedstawienia innych wniosków z Synodu, niż zyczyliby sobie tego Ojcowie Synodalni.

Sam kardynał Müller w rozmowie ze wspomnianym dziennikiem zapewnił, że nie ma mowy o żadnych "przeciwnikach papieża" w gronie biskupów. "Znam papieża i wiem, co oznacza jego prymat, tysiąc razy lepiej niż niektórzy, którzy mówią o mnie jako o 'wilku przeciw papieżowi'. Jestem pierwszym współpracownikiem Ojca Świętego, nie tylko ja, ale wszyscy członkowie Kurii Rzymskiej" - mówił kardynał, dodając, że wyjątkowo obraźliwe są twierdzenia, jakoby Franciszek był "otoczony przez wilki".

Pytany o przebieg samego zgromadzenia przyznał, że mają miejsce "napięcia między doktryną a podejściem duszpasterskim", ale zadaniem Synodu jest zebranie tych stanowisk razem. Gdy idzie o rozwodników w nowych związkach, to kardynał uznał, że nie jest możliwe "żadne rozwiązanie ogólne". Można jednak "dyskutować o poszczególnych przypadkach". Prawdziwym problemem nie jest jednak to, że rozwodnicy w nowych związkach nie mogą przyjmować Eucharystii, ale to, że rozpadło się ich malżeństwo, będące z woli Bożej sakramentalnym nierozerwalnym związkiem. 

pac/roma.corriere.it