"Gazeta Wyborcza" nadal próbuje podgrzewać opinię publiczną kolejnymi artykułami z cyklu "Taśmy Kaczyńskiego". Na najnowszych ujawnionych nagraniach nie usłyszymy co prawda prezesa PiS, ale pojawia się tam dość sensacyjny wątek, uderzający raczej w biznesmena z Austrii niż prezesa PiS lub jego bliskich współpracowników... 

Czy w rozmowie austriackiego biznesmena, Geralda Birgfellnera z Kazimierzem Kujdą, szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska padła propozycja korupcyjna? Tak sugeruje część komentatorów. Chodzi o poniższy fragment rozmowy zarejestrowanej w czerwcu 2018 r.:

G.: (Zaproponuję?) panu coś.
K.: Nie, nie dziękuję.
G.: To dla pana.
K.: Nie, nie, absolutnie nie. Dziękuję, nie. Jestem w całkiem dobrej sytuacji, jak na warunki polskie, ale pomogę, jak tylko to możliwe.
G.: Doceniam



 "Czytam 'Gazetę Wyborczą' i oczom nie wierzę. Redaktor Jarosław Kurski publikuje certyfikaty uczciwości najbliższego otoczenia J. Kaczyńskiego"- ocenił na Twitterze wiceminister w obecnym rządzie, Piotr Woźny.

Podobnego zdania jest współpracujący z "Gazetą Polską" dziennikarz Grzegorz Wszołek:

"W "GW" czytam pierwsze nagranie w III RP, w którym padła oferta korupcyjna (?) i nagrany grzecznie się nie zgodził (Kujda, współpracownik JK)."- napisał na Twitterze. Dziennikarz zaznaczył jednocześnie, że "akurat ten wątek nadaje się dla CBA jak ulał".

Ale uważam, że akurat ten wątek nadaje się dla CBA jak ulał.
Grzegorz_Wszolek (@gw_1990) 5 lutego 2019

yenn/Wyborcza.pl, Twitter, Fronda.pl