Mój artykuł odnosi się do wypowiedzi Tomasza Rowińskiego „Religijność stadionowa”, która ukazała się na portalu rp.pl 07-07-2013. W stopce tekstu napisano, że „Autor jest redaktorem „Christianitas”, sekretarzem redakcji kwartalnika „Fronda” dziennikarzem i publicystą portalu Fronda.pl, którego był korespondentem podczas spotkania z ojcem Bashoborą na Stadionie Narodowym”. Treść tego artykułu nie została powielona na naszym portalu, niemniej poprzez samą osobę autora, jak i ten cytowany podpis wielu kojarzy tę jego opinię ze stanowiskiem całego środowiska Frondy. Poprzez tę wypowiedź chcę osobiście okazać, że stanowimy środowisko pod wieloma względami zróżnicowane.

Będę teraz odnosić się do poszczególnych zagadnień poruszanych w artykule Tomasza Rowińskiego, a odpowiadać będę na nie wspomnieniem o faktach. Część z tych faktów była wspomniana w relacji Tomasza Rowińskiego zamieszczonej na portalu Fronda.pl, który jest dość rzetelnym sprawozdaniem, niemniej przedziwnie fakty te pominięto na łamach Rzeczpospolitej.

Cytat z rp.pl: „W mentalności pragmatycznej spotkanie na stadionie staje się „widzialnie” skuteczniejsze niż „nieefektywne” życie sakramentalne.”

Fakty:

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu
Podczas całego czasu trwania rekolekcji w dwóch dużych pomieszczeniach przeznaczonych na tymczasowe kaplice trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, wystawionego w monstrancjach. Miejsca tej adoracji zaznaczone było wielkimi niebiesko-żółtymi napisami, świetnie widocznymi ze stadionu. Także przy wszystkich wejściach umieszczone były strzałki z napisem „Adoracja”. Do tych kaplic wchodzili uczestnicy spotkania i klęcząc lub siedząc w bardzo „tradycyjny” sposób się modlili. O wadze tej modlitwy wielokrotnie wspominano podczas rekolekcji i zachęcano do niej. Podczas nabożeństwa „uwielbienia” jedna z monstrancji została wyniesiona na ołtarz i adorowana.  

2. Spowiedź
Podczas całego trwania rekolekcji obecnych było 500 kapłanów. Przeznaczony dla nich był odpowiedni sektor, niemniej łatwo było zauważyć, że był on niemal pusty, to znaczy kapłani nieraz siadali w nim dla odpoczynku, niemniej stale około 400 z nich, zmieniając się, spowiadało chętnych, którzy ustawiali się do nich w kolejce. Kapłani spowiadali też poza stadionem, spontanicznie proszeni przez uczestników. Większość z kapłanów miało fioletowe stuły, co było widocznym znakiem, że przyszli na stadion w celu spowiadania, lub, że stuły otrzymali od organizatorów. Ta spowiedź, jej miejsce i forma, była czymś uprzednio ustalonym ze strony organizatorów. Najczęściej stali oparci o stoliki barów, które były otwarte, jednak mało kto z nich korzystał, chyba że w ostateczności. Trwała w tym miejscu cisza, stosowna dla sakramentu pokuty. O tym że „księża stale spowiadają na koronie stadionu” i że ta spowiedź jest ważnym elementem uzdrowienia duszy i ciała, mówił o. John.

Rozmawiałam po zakończeniu rekolekcji z kilkoma kapłanami, którzy tam spowiadali i to co oni wskazują jako pierwszy niepodważalny i zaobserwowany przez nich „cud” to wyjątkowa głębia i ilość tych spowiedzi, spowiedzi po latach przerwy, spowiedzi z zatajanych wcześniej grzechów.
Inny zaś kapłan z diecezji Warszawsko-Praskiej dawał mi swoje świadectwo „przed tymi rekolekcjami spowiadałem jak wiele dni jak przed Wielkanocą”    

Cytat z rp.pl: „Rozbudza się emocje udające doświadczenie wewnętrzne, duchowe, a równocześnie kompletnie nie dba się o rozwijanie cnót związanych z wiarą”

Fakty:

1. Jestem zszokowana jak można osądzać wielu katolików, używając skrajnej opinii „kompletnie nie dba się”. Czy znacie nasze serca? Skąd ten duch pogardy?
2. Fakt, iż jeszcze nie ogłoszono łask i uzdrowień, że nie zrobiono tego podczas trwania rekolekcji, jak to ma miejsce podczas wielu nabożeństw protestanckich, lecz zostanie to uczynione po racjonalnym zbadaniu sprawy, najdobitniej świadczy o tym, że pobudzanie emocji nie stanowi celu działania organizatorów. Było by to przecież łatwe, wyciągnięcie z tłumu rozemocjonowanej osoby, aby pobudzała emocje. Nie zrobiono tego.   

Cytat z rp.pl: Już widzę wszystkich sceptyków, ale i licznych katolików, którzy spadają z krzeseł ze śmiechu wobec takiego „megaczerczowego”, z ducha protestanckiego stylu organizatorów.
Fakty: Kiedy modlimy się, nie powinno być dla nas najistotniejsze czy ktoś z nas się śmieje czy nie. Po prostu robimy coś zgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniem, w posłuszeństwie Kościołowi, robimy to dla Jezusa, nawet wbrew opinii zirytowanego „tradycjonalisty”.

Fakt jest taki, że niewątpliwie najważniejszym elementem rekolekcji była Msza Święta sprawowana przez Abp. Henryka Hosera. Protestanci jak wiadomo nie uznają władzy biskupiej, ich nabożeństwa polegają zupełnie na czym innym. Gdzie więc ten protestancki duch? Wspominałam już też o Eucharystii i spowiedzi, które nie są protestanckie. Co zaś do „protestanckiego stylu”, to chyba „tradycjonalistę” zdenerwowała obecność dużej ilości osób. Ale czy nie lepiej, że przyszli oni przed Najświętszy Sakrament i do biskupa, niż do protestantów? Jeżeli ludziom podobają się pewne elementy estetyki, stylu, dlaczego nie ma to posłużyć w obronie jedynej prawdy katolickiej? Jeżeli zaś głębiej się temu przyjrzeć jest to po prostu „styl” dobrej organizacji imprez masowych, nie jest to „styl” ani protestancki, ani katolicki, ani pogański,  jest to „styl” profesjonalny i „styl” skuteczny. Stadion również nie jest ani protestancki, ani katolicki, jest to po prostu stadion, on ma cechy „stylistyczne” budowli z XXI wieku, nie zaś „styl protestancki”.

Cytat z rp.pl: „A więc liczą się atmosfera, emocje, a nie łaska, która przychodzi w „lekkim powiewie”. 
Fakty:
1. Skąd Tomaszu Rowiński znalazłeś tę ocenę, że nie liczy się dla NAS zebranych na stadionie prawdziwa „Łaska”, jak można tak oceniać z góry 60 000 dusz, w tym 500 kapłanów ze swoim biskupem. Daję Ci osobiste świadectwo (cóż więcej mogę zrobić), że dla mnie „łaska, która przychodzi w „lekkim powiewie” jest OK.
2. Jak można uważać, że, parafrazując „łaska, która przychodzi w „lekkim powiewie” zostanie przestraszona, wypłoszona przez człowieka, który ubrał się w krótkie spodnie (co zgorszyło korespondenta Frondy), człowieka, który kupił sobie hotdoga i napój w barze (podczas 11 godzin trwania rekolekcji). Czemu nim pogardzać, że głośno zaśpiewał o Jezusie na nietradycyjną nutę, podskoczył, czy pomachał ręką? Łaska sobie da z nim radę, zapewniam. Łaska nie polega na rzeczach zewnętrznych, estetyce.   

Cytat z rp.pl: „Ze względu na dużą ilość osób nie będzie możliwości korzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Prosimy skorzystać z tego sakramentu wcześniej, aby księża byli do dyspozycji tylko w szczególnych przypadkach”. Mam wrażenie, że to ktoś tu myli akcenty. Jeszcze nie tak dawno nie było problemu z zapewnieniem możliwości spowiedzi w czasie popularnych odpustów w sanktuariach przyciągających dziesiątki tysięcy wiernych: ściągało się księży, skąd się dało i spowiadało nawet całe noce, do oporu.

Fakty: 1. Tak, takie ogłoszenie zostało dane przed rekolekcjami, ponieważ nie można było zapewnić spowiedników wszystkim 60 000 osobom, zatem nie sugerowano, że spowiedź jest zapewnianym im elementem rekolekcji, jak to ma miejsce podczas wielodniowych odpustów. Tego by się po prostu przy takiej ilości osób i krótszym niż podczas odpustu czasem trwania, nie dało zorganizować. Jest to normalne, że przed jednodniowymi rekolekcjami zamkniętymi apeluje się do osób, aby przychodziły już w stanie Łaski Uświęcającej. Taki apel nie przekreśla oczywistego faktu, że spowiednicy zawsze na rekolekcjach z Ojcem Bashobora posługują i tym razem nie mogło być inaczej. 

2. Fakt jest taki, że „ściągnięto” około 400 spowiadających ofiarnie i przez bardzo wiele godzin kapłanów. Jak można było tego nie wiedzieć? Proszę mi pokazać odpust w Polsce, na którym spowiada jednocześnie porównywalna liczba kapłanów. Robili to przez około 7 godzin od początku zgromadzenia do Mszy Świętej, a także po Mszy wielu wróciło do spowiadania. Co ich za ten trud spotyka? Drwina korespondenta Frondy?

Cytat z rp.pl: Jaką formację i obraz Kościoła wyniosły z tego spotkania osoby zewangelizowane stadionowo? Czy zobaczyły, że sakramenty są zwykłymi środkami zbawienia zostawionymi przez Pana Jezusa, a nie spotkania na stadionie, gdzie substytut nadprzyrodzoności mogą stanowić dobre samopoczucie i radosne uczestnictwo, plus nieco efektów specjalnych w postaci emanacji demonicznych lub domniemanych uzdrowień?

Fakty: Działanie Ducha Świętego w Kościele Katolickim nie jest „emanajcą demoniczną”. Już nawet samo hasło rekolekcji „Jezus na stadionie” mówi nam w Czyje Imię działo się to wszystko. Proszę bezpodstawnie nie rzucać takiej opinii wobec działania biskupa diecezji warszawsko-praskiej, oraz biskupa rodzimej diecezji Ojca Johna, ponieważ jest to po prostu i normalnie próba obrażenia tych Biskupów, podważenia ich autorytetu, czego nie zwykłam słuchać bez swojej reakcji. Nie ma na to żadnych danych, żeby podczas rekolekcji „Jezus na Stadionie” była miała miejsce jakakolwiek „demoniczna emanacja”. Co zaś do „domniemanych uzdrowień”, to może z oceną ich jakości zaczekajmy na ich ujawnienie, co jeszcze nie nastąpiło, a następnie poddajmy je próbie czasu i ocenie profesjonalistów. I kto tu działa pod wpływem emocji, czy czasem nie „korespondent” oceniający uzdrowienia jako „domniemane” przed zaznajomieniem się z faktami o nich ?

Cytat z rp.pl: Seanse charyzmatyczne zastępują życie sakramentalne (czyli widzialne znaki niewidzialnej łaski), książki o wyczynach egzorcystów, lekturę katechizmu czy nawet Pisma Świętego.

Fakty:
1. Msza Święta, Adoracja Eucharystyczna, spowiedź, konferencja, uwielbienie nie są „Seansami charyzmatycznymi”. To nie jest określenie używane przez katolickich organizatorów.
2. Zdaje się, że Tomasz Rowiński sam jest autorem książki o „wyczynach egzorcystów” (Tomasz Rowiński, zawód egzorcysta, wyd. M 2011). Kiedy czytałam tę książkę nie uważałam o sobie, żebym robiła to zamiast „lektury katechizmu czy nawet Pisma Świętego.” Po prostu, przeczytałam ją z zainteresowaniem. Jest wolność sowa, nie rozumiem dlaczego by miano nie pisać akurat o egzorcyzmach.

Zapowiedź

Była podczas rekolekcji też w pewnym miejscu na stadionie strefa szczególnej posługi, do której wolontariusze wyprowadzali osoby dziwnie się zachowujące. Szkoda że „korespondent” nie zainteresował się co się konkretnie dzieje z tymi osobami, jako dziennikarz mógł tam przecież wejść. W odizolowanym pomieszczeniu stadionu następowała wstępna rozmowa z doświadczonym kapłanem i z psychologiem. Niektórzy potrzebujący dostawali tam szerszą darmową posługę psychologiczną. Część zaś kierowana była w strefę gdzie modliło się wielu egzorcystów. Byli to egzorcyści wyznaczeni do posługi egzorcyscatu przez swoich biskupów, kapłani Kościoła Katolickiego. Modlitwa Ojca Johna była więc tylko wstępem, zaś zasadnicze egzorcyzmy były „tradycyjne”.  Egzorcyzmy stanowią ważny element tradycji Kościoła, nie wyrozumiem więc czemu akurat to stanowi dla tradycjonalisty cel krytyki. O tych „wyczynach egzorcystów” napiszę artykuł oparty na faktach.  Będzie on kolejnym głosem w dyskusji na temat prawdy o „rekolekcjach na stadionie”.

Podsumowując:

Środowisko Frondy różni się pod wieloma względami, a uwidocznianie polemiki między nami, zawsze stanowiło wielką wartość. Nie oburzam się zatem, co więcej, było dla mnie oczywiste, że Tomasz Rowiński wypowie się z punktu widzenia tradycjonalisty, a wiem, że tradycjonaliści jakby z zasady o. Johna Bashobora krytykują. Obawiam się jednak, że metoda jaką tym razem powziął Tomasz Rowiński, nie zbliży nas do Prawdy. Prawda, której wszyscy zgodnie poszukujemy musi opierać się na solidnie obserwowanych i sumiennie opisywanych faktach. Opiniowanie z pomijaniem faktów jest manipulacją. Po wypowiedziach jakie czytamy na portalu rp.pl widać, iż wielu ludzi dobrej woli poczuło się zranionych artykułem Tomasza Rowińskiego.

Maria Patynowska