Tomasz Wandas, Fronda.pl: Śp. Lech Kaczyński miał pewne zaostrzenia do raportu aneksu WSI, jednak wiemy, że mimo wszystko chciał go opublikować. Dlaczego dziś, pan prezydent Andrzej Duda nie chce publikacji tego raportu, a prezes Kaczyński wysyła jasny sygnał, że do publikacji go nie dojdzie. Dlaczego?

Kornel Morawiecki: Ja osobiście nie odnajdę żadnego argumentu, który uzasadniałby decyzję pana prezydenta i prezesa Kaczyńskiego. Nie wiem, co zawiera ten raport, ale wiem, że sprawy, które zostały zapisane w nim prawie trzydzieści lat temu, powinny już ujrzeć światło dzienne. Z racji, że treść tych dokumentów jest nieznana, pojawiają się liczne spekulacje. Ja, w kuluarach słyszałem, że część dawnych agentów została przewerbowana na agenturę amerykańską, część – być może – na współczesną agenturę polską. Z tej racji opublikowanie tych informacji mogłoby w znacznym stopniu tym ludziom zaszkodzić.

Czy naprawdę?

Tak jak mówię, są to tyko spekulacje, ale z pewnością im więcej będzie się o sprawie mówiło przy tajności tych dokumentów, tym spekulacji będzie więcej. Dlatego uważam, że bardzo źle się dzieje, że prezydent zdecydował się na niepublikowanie tego raportu.

Ale czy nie warto w tej kwestii zaufać prezydentowi?

Oczywiście – mógłbym przyjąć „na wiarę”, to, że prezydent i prezes PiS podejmują taką decyzję – bo są to ludzie godni zaufania – jednak szczerze mówiąc oczekiwałbym jakiegokolwiek uzasadnienia, dlaczego taką właśnie decyzję podjęto.

Jedni bardzo chcą odtajnienia tych dokumentów, inni natomiast panicznie się go boją dlaczego?

Te kręgi, które były przeciwne lustracji, mówią nawet, że publikacja tego aneksu byłaby klęską dla Polski. Padają argumenty, że skarb państwa musiałby wypłacić wiele milionów odszkodowań pokrzywdzonym itp. Mimo wszystko uważam, że są to argumenty drugiej kategorii, gdyż prawda i uczciwość powinna być stawiana ponad tym.

Być może jest tak, że wielu ludzi z powodu tego aneksu jest szantażowanych. Jednak i tutaj odtajnienie informacji kto był agentem paradoksalnie przysłuży się tym ludziom, którzy decydowali się wtedy na donoszenie – będzie to okazja do zrzucenia z siebie balastu.

Im wcześniej ten raport zostanie opublikowany tym lepiej, po co ma zdarzyć się to co zdarzyło się w przypadku pana prezydenta Lecha Wałęsy, czy naszych innych porażek narodowych? Gdyby prawda ta prawda ukazała się w 1992 roku, to dziś Polska zupełnie inaczej by wyglądała.

Jak zatem przekonać i kogo, do opublikowania tego dokumentu?

Może powinienem zrobić to prywatnie - a nie publicznie - jednak powiem: bardzo bym prosił Antka, Antoniego Macierewicza, szefa MON o to, aby zadbał o opublikowanie tego raportu. Antoni Macierewicz doskonale zna jego treść, bo przecież sam go sporządzał. Może nie powinienem tego mówić, może nie powinienem nikogo namawiać do łamania prawa, ale to jest sprawa, która dotyczy narodowej prawdy. Jeżeli są w tym raporcie informacje, które mogłyby zaszkodzić pewnym grupom interesów, bądź osobom wysoko postawionym i dlatego nie chce się publikacji tego raportu, to jest to nie w porządku, tak nie powinno być.

Czy myśli Pan Marszałek, że gdyby nawet pan minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz wysłuchał Pana prośby, to że złamałby prawo? Czy zrobiłby coś wbrew woli prezydenta?

Tak, wiem rozumiem ten argument. Dobrze by było zatem, aby wpierw spróbował namówić pana prezydenta do publikacji tego raportu. Naprawdę minęło już zbyt wiele lat, aby dalej tę sprawę trzymać w tajemnicy. Warto przypomnieć, że prezydent i jego doradcy, jeszcze dwa lata temu zapewniali, że raport zostanie odtajniony.

Dziękuję za rozmowę.