Janusz Korwin-Mikke udzielił wywiadu „Faktowi”. Pytany przez dziennikarzy o incydent z Michałem Bonim, odparł: „Michał Boni kłamał z pełną świadomością, że kłamie. Będąc agentem, atakował mnie, mówiąc, że tylko idiota może mówić, że on jest agentem! Gdyby Boni wystąpił w obronie agenta, choćby jakiegoś profesora, o którym myślał, że nie jest agentem, to by było w porządku. A on nie tylko kłamał, ale i mnie zwymyślał...”.

W ten sposób tłumaczył powód, dla którego zdecydował się na spoliczkowanie Boniego. Zapewnił ponadto, że uderzył go „bardzo lekko. To było tak symbolicznie”. Tłumaczył przy tym, że skoro obiecał, że spoliczkuje Boniego, to dotrzymał słowa. „Fakt” zauważył jednak, że miał też zrobić w Brukseli „burdel”. „To był dowcip” – odparł Korwin-Mikke. „Trudno się w tym połapać, co jest dowcipem, a co groźbą” – ocenił „Fakt”, na co szef Nowej Prawicy odparł, że… „Polacy są mało inteligentni”.

Stwierdził też, że on sam nikogo nie obraża. Jego zdaniem nazywanie niektórych osób kłamcami i zdrajcami odzwierciedla jedynie rzeczywistość. „Jeśli ktoś jest zdrajcą, to jest zdrajcą i już. Jeżeli pan Donald Tusk dostawał głosy w wyborach, bo przekonywał, że jest liberałem i ludzie myśleli, że obniży podatki, a potem tego nie robił, to jest zdrajcą. A jeśli Jarosław Kaczyński mówi, że dba o suwerenność Polski, a głosował za Traktatem Lizbońskim, to jak go nazwać?” – przekonuje w swoim powierzchownym stylu Korwin-Mikke.

Szef Nowej Prawicy opowiedział też o źródłach swojego majątku. „Fakt” zauważył, że posiada wiele nieruchomości. „Większość nieruchomości została odziedziczona po moich rodzicach. Korzystnie zamieniałem, niektóre sprzedawałem, niektóre kupowałem, no i tak mi się jakoś zrobiło...” – stwierdził. Na uwagę „Faktu”, że jest milionerem odparł, że przy obecnej polityce finansowej „niedługo milionerem będzie każdy sprzątacz śmieci”.

pac/fakt.pl