Kościół katolicki się zmienia. Papież Franciszek w ramach decentralizacji dokonuje wielkich zmian. Chwieje się zasada celibatu, toczą się dyskusje o roli kobiet w Kościele, do Komunii świętej przystępują w niektórych krajach rozwodnicy, kara śmierci z akceptowalnej stała się nagle zakazana, panuje wielki zamęt wokół pytań o inkulturację (patrz Pachamama). Jaki będzie Kościół przyszłości? Nad tym na łamach "Plusa minusa" zastanawiał się Tomasz Terlikowski. Jego konkluzje są jednoznaczne: zmian nic nie zatrzyma; pytanie tylko o to, na ile będą głębokie.

 

"Jeśli komuś leży na sercu dobro Kościoła, to nowych projektów – a takimi są na przykład zniesienie celibatu czy osłabienie nierozerwalności małżeństwa – nie powinien przyjmować bezdyskusyjnie, ale oceniać je nie tylko z punktu widzenia opłacalności duszpasterskiej [...], lecz przede wszystkim wierności Ewangelii i kościelnej Tradycji" - przekonuje Terlikowski.


"Z drugiej jednak strony nie da się zachować tego, co było. Zmieniły się struktury społeczne, wyemancypowały się ogromne rzesze ludzi, kobiety uzyskały ważne miejsce w strukturze społecznej i to one stały się „silniejszą płcią", zmieniły się media i sposób komunikowania się ludzi między sobą" - pisze autor.


"Wszystkich tych zmian nie może ignorować Kościół. Tego z czasów Trydentu, a nawet soboru watykańskiego I (1869–1870), już nie ma, bo nie istnieje tamto społeczeństwo, tamto postrzeganie rzeczywistości" - dodaje.


Według Terlikowskiego reforma musi się dokonywać "w ciągłości z tym, co było, w ostrożnym, ewolucyjnym poszukiwaniu tego, co musi być zachowane pośród tego, co można zmienić".


"Pytanie nie brzmi: czy wrócić do Kościoła trydenckiego albo jak wrócić do przeszłości, ale jak zachować to, co specyficznie katolickie w świecie płynnej nowoczesności", czyli świecie postprawdy i "płynnej" doktryny, wskazuje.


Autor zaznacza, że powrotu do przeszłości "nie ma", ale pozostaje pytanie, jak zachować to, co istotne; jak zmieniając pozostawić niezmiennym to, co ma wymiar dogmatyczny.


"Z tą sprawą katolicy będą się mierzyć jeszcze przez dziesięciolecia" - twierdzi Terlikowski, dodając, że Kościół po tym sporze nie będzie ani progresywny, ani tradycjonalistyczny.

bsw/rp.pl