Tomasz Wandas, Fronda.pl: Macron i Merkel zapowiedzieli na ostatnim spotkaniu chęć zmian w UE. W jakim kierunku mogą one pójść, w pożądanym z polskiej perspektywy, czy nie pożądanym?

Krystyna Grzybowska: Ciężko powiedzieć, czy te reformy będą miały w ogóle miejsce. Oczywiście musimy wziąć pod uwagę fakt dążenia Niemiec – które trzymają w tej chwili całą strefę euro – do powołania na nowo „świętego” cesarstwa narodu niemieckiego.

Co ma Pani na myśli?

Angeli Merkel chodzi o to, aby przejąć władzę nad Europą Zachodnią, a Europę Wschodnią wykorzystywać jako tanią siłę roboczą na rzecz "cesarstwa".

Czy to nie zbyt mocne twierdzenia?

Może i używam mocnych twierdzeń, jednak dziś w moim odczuciu ziemia „jest płaska” to znaczy, że nie opiera się już na słoniach, tylko na baranach. Te barany, to społeczeństwa Zachodniej Europy, które nie są wstanie domagać się swoich praw, żyją medialnymi rozrywkami, wedle mediów wybierają swoich prezydentów, premierów. W ten oto sposób twór nazwany Unia Europejska chyli się ku upadkowi.

Czy duetowi Merkel-Macron uda się zmienić traktaty?

Merkel chce ratować UE, chce też tego Macron, gdyż jest od Merkel uzależniony czy tego chce czy nie. Francja jest w ogromny kryzysie, ludzie nie mają pracy, a ich dług publiczny jest ogromny. Niemcy natomiast rozwijają się w zawrotnie szybkim tempie. Polityka Merkel idzie w kierunku utworzenia państwa pt. „euro”, nie oznacza to oczywiście, że reformy traktatów – które chce podjąć duet Macron-Merkel zostaną zaakceptowane przez wszystkie państwa.

Sytuacja w krajach „lepszej” Europy Zachodniej jest bardzo ciężka i nie wydaje mi się, by lekko i łatwo społeczeństwa, czy rządy zgodziły się na to, aby podporządkować się europejskiej „centrali”.

Jeżeli Francuzi wybrali Macrona według jego urody, wieku, garniturów i małżonki to znaczy, że rzeczywiście barany nami przewodzą. Macron to człowiek bez osobowości, bez właściwości, zdalnie sterowany przez Niemcy i przez wielki kapitał, który dąży do stworzenia nowego porządku świata.

Jakie zatem powinniśmy przyjąć stanowisko, aby jako Polska nie okazać się w tej grze baranami, lecz poważnymi graczami. O ile w ogóle możemy mieć takie szanse?

Oczywiście, że możemy, gdyż zaczynamy się takimi poważnymi graczami okazywać. Dzięki wzrostowi gospodarczemu, wzrostowi PKB, spadkowi bezrobocia i wzrostowi inwestycji zaczynamy się liczyć. Liczymy się dziś już znacznie dalej niż w kręgu europejskim, gdyż szanują nas już na świecie. Dlatego nie powinniśmy bać się inwestować na całym świecie, w krajach, które mają duży potencjał rozwoju i nawiązania z nami relacji.

Nie poddawajmy się naciskowi tak zwanych europejskich mocarstw, brońmy swoich interesów i nie pozwalajmy na Europę dwóch prędkości.

Tak zwanych mocarstw?

Tak, gdyż poza Niemcami w Europie mocarstw już nie ma, wszystko posypało się w bardzo szybkim czasie.

Co natomiast z Polską? W jaki sposób mamy nawiązywać z Zachodem relacje?

My natomiast, jeśli będziemy trzymać się swoich zasad i jeśli będziemy twardo współpracować z regionem – a jest to łącznie połowa Europy-  to na pewno będą musieli się z nami liczyć. Rozwijamy się bardzo szybko i kto wie, może staniemy się europejską czołówką szybciej niż zakładamy, sekret w tym, że nie możemy się dać zastraszyć, a co więcej – nie możemy dać sobie wmówić, że jesteśmy gorsi!

Dziękuję za rozmowę.