- Jestem ozdrowieńcem. Przeszedłem COVID bez komplikacji dzięki Amantadynie – czytamy we wpisie w mediach społecznościowych redaktor naczelny tygodnika "Idziemy" ks. Henryk Zieliński.

- Sądząc po randze osób zaangażowanych w dyskredytowanie tego leku, mam wątpliwości czy wyniki badań nad jego skutecznością w zwalczaniu COVID ujrzą światło dzienne. Zbyt wiele głów musiałoby polecieć – stwierdza ks. Zieliński.

- Pamiętacie państwo pewnego profesora, który w programie Bogdana Rymanowskiego w Polsacie nazwał leczenie Amantadyną przestępstwem? - pyta duchowny.

- I nagle miałoby się okazać, że lek był, a członkowie Rady Medycznej przy Premierze RP z jakiś powodów zabraniali go stosować? I wstrzymywano badania nad nim? Kto wziąłby na siebie wówczas odpowiedzialność za przepełnione szpitale i za ludzi umierających tysiącami w szpitalach? W skali umieralności na COVID Polska znalazła się ostatnio na pierwszym miejscu w Europie! - uważa ks. Zieliński.

Ks. Zieliński wyjaśnia też, że koronawirusem zaraził się na kawie u swojego proboszcza, a objawy zaczęły u niego występować w Wielki Piątek.

- Rano w Wielką Sobotę rano miałem już 39,5 C. natychmiast wziąłem Amantadynę - sprowadzoną z zagranicy na niecałe 8 Euro. Znalazłem lekarkę, która zgodziła się poprowadzić kurację. (Bardzo jej dziękuję!) - pisze duchowny.

W Wielkanoc wieczorem temperatura spadła do 37,3 C. Potem było coraz lepiej. Jestem już po izolacji. Osłuchanie lekarskie wykazało, że nie ma śladów w płucach. Nikogo do niczego nie zachęcam. dzielę się tylko doświadczeniem moim i kilkunastu znajomych, którym Amantadyna pomogła – czytamy dalej.

- Dr. Włodzimierza Bodnara z Przemyśla przedstawię do paru nagród, do których mogę to zrobić – zadeklarował ks. Zieliński kończąc swój wpis na Facebooku.

mp/facebook