Liczne w ostatnim czasie ataki na Kościół zmuszają nas do zadania sobie pytania o to, co jest dla nas najważniejsze. Czy Polska bez Kościoła byłaby taka sama? O tym, jak z naszej świadomości chce się usunąć Jezusa Chrystusa opowiada Paweł Lisicki w swojej najnowszej książce „Kto fałszuje Jezusa?”.

Żyjemy obecnie w Polsce w nowej rzeczywistości. Antykatolicyzm nie jest już znakiem rozpoznawczym wąskiej, elitarnej grupy, lecz staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Ma on też coraz silniejsze wsparcie wielkich mediów. Znacząca jest pod tym względem ewolucja, jakiej uległa największa kiedyś i najbardziej znacząca polska gazeta – „Gazeta Wyborcza”. Jeszcze kilka lat temu dołączała do swoich wydań zeszyty poświęcone świętym katolickim lub znanym obrazom maryjnym, teraz bezwzględnie wspiera antychrześcijańskie wybryki. W oczach coraz większej liczby jej publicystów religia jest po prostu z zasady zła, niegodziwa i jako taka powinna zostać usunięta.

Bolszewizm w nowym wydaniu

Jak przekonywała w listopadzie 2020 roku Nina Sankari, jedna z mistrzyń takiego myślenia, w „Wysokich Obcasach”: „Z fundamentalizmem w stosunku do religii jest jak z łodygą w stosunku do korzeni. Można obciąć pędy, ale jeśli korzenie zostają w ziemi, to prędzej czy później pędy odrosną. Religia zawsze prędzej czy później będzie rodzić fundamentalizm”. Zawodowa ateistka i feministka perorowała dalej: „Pod tym względem religia jest wręcz szkodliwa, bo przypisuje jakimś nadnaturalnym istotom wpływ na nasz świat, jego funkcjonowanie. Daje nieprawdziwy obraz rzeczywistości, stoi w sprzeczności z nauką”. Nic w tym nie ma nowego w porównaniu do pierwszych bolszewickich uzasadnień szkodliwości wiary. To typowe wyznanie racjonalistów już od XVII wieku: czego nie widać, tego nie ma. Religia w takim ujęciu staje się formą chorobliwej obsesji. Religia to w oczach ateistów rozsadnik zła, zarówno w tym, co się tyczy poznania, jak i moralności. To swego rodzaju wrzód na ciele ludzkości. Należy się go za wszelką cenę pozbyć – na razie jeszcze, przyznaje bohaterka wywiadu w „Wysokich Obcasach”, bez użycia przemocy, bo to nieskuteczne. Są inne, lepsze metody.

ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „KTO FAŁSZUJE JEZUSA?”

To czysta propaganda

Jakie? Czytelnik szybko się tego dowiaduje. Sankari chwali się, że Polskę „już po raz trzeci odwiedził David Rand, prezes Kanadyjskich Ateistycznych Wolnomyślicieli, który prowadzi słynnego bloga Atheology, czy David Silverman, autor książki „Walcząc z Bogiem” [Fighting God] i inicjator największego jak dotychczas zgromadzenia ateistycznego na całej kuli ziemskiej, mianowicie Reason Rally, wiecu na rzecz rozumu, w którym wzięło udział około 30 tys. ateistów”. Nie znają państwo tych nazwisk? Nic dziwnego. Wielu Polakom nic one nie mówią. A szkoda. Bo powinny. Nie dlatego, żeby ci ludzie mieli coś szczególnie celnego do powiedzenia na temat sensu życia, ale dlatego, że pokazują, jak powoli do Polski wpływa niebezpieczna trucizna… Pod wpływem nieustannie sączącej się z Zachodu propagandy ateistycznej Polska zaczyna się zmieniać. Widać to nie tylko na ulicach w październiku i listopadzie 2020 roku. Widać to nie tylko dzisiaj na niektórych stronach w mediach społecznościowych. Nie tylko na wielkich portalach, które coraz częściej, dokładnie tak jak na Zachodzie, próbują sprzedawać różne fałszywe sensacje dotyczące początków chrześcijaństwa. Innym niepokojącym dowodem jest rosnąca liczba apostazji.

Kto chce zabrać Kościołowi Jezusa?

Zachodni ateiści walczą jednak nie tylko ogólnie z religią, ale szczególnie z chrześcijaństwem. To zaś oznacza, że muszą systematycznie atakować Kościół. Żeby zaś ostatecznie pozbyć się Kościoła, należy wcześniej pozbawić go jego historycznej wiarygodności. Krótko: Kościołowi trzeba zabrać Jezusa Chrystusa. Dlatego ostrze racjonalistycznej krytyki skierowane jest przeciw Chrystusowi jako Synowi Bożemu: bo tylko będąc Synem Bożym, stanowi On prawdziwą podstawę nadprzyrodzoności Kościoła. W Polsce znowu to dopiero początek. Dawniej ze względu na wielki szacunek dla katolicyzmu racjonalistyczni krytycy Nowego Testamentu przez długie lata nie mieli czego nad Wisłą szukać; teraz to się zmienia. Wraz ze wzrostem popularności racjonalistycznej krytyki religii rośnie zainteresowanie nowym podejściem do Jezusa. Kwestionowaniem historycznej prawdziwości obrazu Chrystusa, jaki przekazuje Kościół, zajmują się głównie byli księża, którzy wskutek zachłyśnięcia się zachodnią, liberalną egzegezą stracili wiarę i teraz są, można tak to nazwać, najbardziej wykształconym trzonem ruchu ateistycznego. To oni właśnie – Stanisław Obirek, Tadeusz Bartoś czy Tomasz Polak – próbują dokonać duchowego przewrotu.

Radykalnie ateistyczna myśl dociera zatem do Polski coraz szerszym strumieniem. Ma ona już swoje polityczne, publiczne przedstawicielstwo, ma swoje katolickie (?) przyczółki. Jak się przed nią bronić? Trzeba, tak sądzę, sięgnąć do źródeł. Trzeba sięgnąć do tych najważniejszych zachodnich autorów, którzy są swego rodzaju zapleczem intelektualnym dla polskich bezbożników. Ci nie wymyślili, powtarzam, nic nowego. Są, używając wdzięcznego określenia towarzysza Lenina, pasem transmisyjnym do polskich mas. Przenoszą nad Wisłę spolszczoną wersję tak zwanych osiągnięć krytycznej i racjonalistycznej metody badania Pisma Świętego, która od lat triumfuje na zachodnich uniwersytetach. Dlatego należy sprawdzić, kto ma w tym sporze rację. Czy nowi ateiści, jak lubią się określać zachodni popularni bezbożnicy, faktycznie mają coś nowego do powiedzenia? Czy dysponują nową wiedzą, która kazałaby nam odrzucić odziedziczoną wiarę? Czy faktycznie dzisiejsi ateiści dysponują lepszymi i bardziej przemyślanymi argumentami niż ich protoplaści, tacy jak choćby w XVII i XVIII wieku Baruch Spinoza czy Hermann Samuel Reimarus? W książce „Kto fałszuje Jezusa” spróbuję przedstawić poglądy na temat Jezusa i powstania chrześcijaństwa wyznawane przez trzech najbardziej dziś znanych ateistów – Chri- stophera Hitchensa (zmarłego w 2011 roku), Richarda Dawkinsa i Yuvala Noaha Harariego. Ich książki sprzedają się w milionowych nakładach, a oni sami cieszą się niesłabnącą popularnością, powoli też coraz większą w Polsce. Pokazuję, jak wątłe i słabe są podstawy ich rozumowania oraz jak miałkie są ich zarzuty. Są oni jednak jedynie popularyzatorami. Żeby zrozumieć fenomen współczesnego ateistycznego podejścia do Jezusa, należy cofnąć się o krok i dotrzeć do tych teologów, którzy dostarczają nowym ateistom swego rodzaju naukowej podbudowy.

Paweł Lisicki

Fragment tekstu pochodzi z książki „Kto fałszuje Jezusa?” autorstwa Pawła Lisickiego, Wydawnictwo Esprit 2021