Każda partia, nie tylko w Polsce, ale i na świcie życzyłaby sobie takiego elektoratu, jak ma Kongres Nowej Prawicy. Partia istnieje od 2011 roku i utrzymuje się z drobnych wpłat od najwierniejszych wyznawców Janusza Korwin-Mikkego.są to bardzo różne kwoty: od 1 grosza do kilkuset złotych. Czasem wyborcy dodają ułamek odpowiadający kwocie VAT, który Korwin-Mikke chce ograniczyć do 15 proc.

Jak wylicza „Rzeczpospolita” wpłaty przed wyborami w 2011 r.: „z sympatii do Korwina" (64 zł), „ku wolności" (50 zł), „nieustanna dobra wiara" (34,5 zł), „socjocybernetycznym działem mur głupoty i krótkowzroczności kruszyć będziemy" (33,97 zł), „ile mogę na ten czas" (29,58 zł), „na medykamenty potrzebne do leczenia ran – byle kupione na czarnym rynku, bo dużo taniej" (20 zł), „tytułem tego, żeby coś zmienić" (18,61 zł), „odsunąć świnie od koryta" (12,21 zł), „życzę, żeby takich jak ja było co najmniej milion" (10 zł), „wdowi grosz" (4,9 zł), „zlikwidować ZUS, sprywatyzować wszystko (w tym również policję) oprócz wojska i administracji, zlikwidować kodeks pracy" (1 grosz).
W hojność oddanego elektoratu nie wierzy dawna działaczka partii Korwin-Mikke- Julia Pitera (PO). Szef KNP "z podejrzanych źródeł" czerpał pieniądze na utrzymanie dużego domu i licznej rodziny.

- To obrzydliwa gadanina. Potrafię udowodnić, z czego żyłem: z publicystyki. Pisałem nawet w 30 pismach jednocześnie. Zarabiałem więcej niż pani Pitera. A to dlatego, że dobrze piszę - odpowiada Korwin-Mikke.
Wpłaty od sympatyków pozwalały partii Korwin-Mikkego przez lata działać mimo marnych wyników wyborczych, a przez to braku dofinansowania z budżetu państwa, które przysługuje ugrupowaniom sejmowym. Jednocześnie partia prowadziła dość swobodną politykę finansową. Wśród dokumentów z rozliczeń wyborczych w 2011 r. „Rz” znalazła wiele zaskakujących faktur, dokumentujących choćby spore zakupy w hipermarketach budowlanych. Partia nabywała m.in. pędzle i wałki do malowania, zszywacze tapicerskie oraz całą paletę wierteł.

Skoro działalność Kongresu Nowej Prawicy finansują sami jej sympatycy to po co w ogóle członkowie partii bawili się w kampanię wyborczą? Jeśli ktoś decyduje się przekazać pieniądze na partię to chyba nie zawaha się oddać na nią swojego głos? … a może. Jednak fakt jest faktem taki elektorat to skarb.

Ab/rp.pl