Rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow oskarżył NATO o sukcesywne opanowywanie „bezpańskiego” terytorium, jakie powstało na skutek rozpadu ZSRR oraz likwidacji Układu Warszawskiego.

„Gdyby NATO było sojuszem obronnym, jak to teraz na każdym kroku powtarza Jens Stoltenberg, to organizacja ta nie rozszerzałaby się na wschód. NATO obecnie to czysto geopolityczny projekt opanowania terytorium, które wydawało się „bezpańskie” po zniknięciu Układu Warszawskiego i po rozpadzie Związku Sowieckiego” – powiedział Ławrow w wywiadzie opublikowanym na stronach rosyjskiego MSZ.

„W Pribałtice, Polsce (a na Ukrainie zupełnie poza konkurencją) histeryzują wobec każdego działania Rosji, nie próbując się postawić się na naszym miejscu” – skarżył się szef rosyjskiej dyplomacji. Eksperci zwracają uwagę na właściwą dla czasów sowieckich oraz istnienia Związku Radzieckiego terminologię nazewniczą zastosowaną przez Ławrowa.

Rosyjski minister spraw zagranicznych nazywając niepodległe państwa: Litwę, Łotwę i Estonię terminem – „Pribałtika”, z powrotem wrzuca te kraje, przynajmniej werbalnie, w konstrukcję państwową byłego imperium sowieckiego, kiedy to kraje nadbałtyckie określało się taką właśnie zbiorczą nazwą, jako wewnętrzną część ZSRR.

Wypada chyba być wdzięcznym Ławrowowi, że póki co przynajmniej, wstrzymał się z nazwaniem Polski Krajem Nadwiślańskim…

 

ren/mid.ru, twitter, tvp.info