Pod koniec 2023 roku Federalny Sąd Administracyjny republiki w RFN orzekał w sprawie rozporządzenia landu Bawaria w sprawie prawa do obecności krzyży w pomieszczeniach szkolnych, które obowiązuje od 2018 roku. Sąd uznał je za zgodne z prawem.
Ale nie zmniejszyło to aktywności wrogów obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Oto dwie mieszkanki Bawarii podały do sądu swoje byłe liceum, przed wejściem do którego umieszczony był duży krucyfiks z rzeźbą Jezusa. Drewniany krzyż o wysokości 1,5 metra i szerokości pół metra z figurą ukrzyżowanego Chrystusa wisi na filarze nośnym obok głównych schodów. Na początku swoje żądanie skierowały do władz szkoły. Dyrekcja odmówiła argumentując, że krzyż wisi w tym miejscu od pradawnych czasów.
W tej sytuacji obie byłe uczennice liceum skierowały sprawę do Bawarskiego Sądu Administracyjnego w Monachium. Przedstawiciele szkoły wskazują, że jak dotąd nikt z uczniów, ani żadne z ich rodziców nie zgłosiło się do dyrekcji z jakimikolwiek protestami, że widok krzyża im przeszkadza. Sąd Administracyjny w Monachium zobowiązał jednak władze placówki do usunięcia krzyża. Powołano się na orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe z 1995 roku, które orzekło, że krucyfiksy nie są obowiązkowe w salach szkolnych. I wtedy jedynie znowelizowana bawarska ustawa o wychowaniu i nauczaniu uratowała sprawę. Gwarantowała, że w salach szkół ma być krzyż, a jeżeli nastąpią protesty rodziców, to dyrekcje szkół będą mogły podejmować decyzje indywidualnie.
Sprawa oczywiście jest typowym przykładem szukania kruczka prawnego. Dwie byłe uczennice liceum zorientowały się, że krzyż jest na zewnątrz budynku, a sędziowie podążyli za ich alergią na widok symboli religijnych.
To dobry przykład jak destrukcyjną rolę pełnią ludzie owładnięci laicyzatorskim zapędem. Znajdują oni czas na składanie pozwów, występowanie na rozprawach i pieniądze na wynajmowanie adwokatów. Problem pojawia się wtedy, kiedy tacy antykościelni pieniacze natrafią na sędziów, którzy podzielają ich laicyzacyjne poglądy.
Sprawa jest wyjątkowo wątpliwa, bo dotyczy byłych uczennic szkoły, które nie stykają się już z widokiem krucyfiksu.
Zdrowy rozsądek powinien skłaniać sędziów, by pozostawić ten problem samej wspólnocie szkolnej i spowodować, by tę kwestię rozstrzygnęli nauczyciele, rodzice i ewentualnie uczniowie.
W Polsce na szczęście zdejmowanie krzyży wciąż kojarzy się większości Polaków z mrocznymi latami PRL. Niedawno obchodziliśmy czterdziestą rocznicę protestów młodzieży szkolnej z Włoszczowej i z Miętnego, która w 1984 roku zorganizowała strajk uczniowski przeciw usuwaniu symboli religijnych z ich szkół. Trudno nie mieć jednak obaw, że nasi rodzimi pieniacze antyklerykalni coś wymyślą w najbliższych latach. Właśnie z tego powodu obserwowanie takich precedensów prawnych jak ten w Monachium jest niezwykle ważne.