Redaktor naczelny "Newsweeka", Tomasz Lis stwierdził na Twitterze, że prezydent Rosji, Władimir Putin, nie jest już największym zagrożeniem dla świata. Dziennikarz zaatakował amerykańskiego przywódcę, Donalda Trumpa.
"Ameryką rządzi "człowiek o mentalności Kim Dzong Una, a być może agent Putina"- napisał Lis. Szybko odpowiedział mu były polityk partii, która na lata uzależniła Polskę od rosyjskiego gazu i której były szef był przez prokremlowskie media nazywany "naszym człowiekiem w Warszawie".
"Nie jest to niestety tylko przypadłość amerykańskiego prezydenta..."- napisał Sławomir Nowak. Ciekawe, kogo miał na myśli... "To, że największym zagrożeniem dla świata jest prezydent Rosji, przez lata było oczywiste"- rozpoczął swój wpis naczelny "Newsweeka". Pytanie, czy dla Tomasza Lisa również było to oczywiste, czy, jak wielu, obudził się w 2014 r, że Putin nie jest jednak gołąbkiem pokoju. Niemniej jednak, zdaniem dziennikarza, teza o zagrożeniu ze strony prezydenta Rosji straciło już na aktualności, ponieważ dziś najbardziej niebezpieczny jest prezydent USA.
To, że największym zagrożeniem dla świata jest prezydent Rosji, przez lata było oczywiste. Dziś już nie jest, bo da się obronić teza, że największym zagrożeniem dla świata jest prezydent USA. Ameryką rządzi człowiek o mentalności Kim Dzong Una, a być może agent Putina.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 21 grudnia 2018
yenn/Twitter, Fronda.pl