Po piątkowym opublikowaniu listy poparcia Krajowej Rady Sądownictwa bardzo szybko pojawiły się wątpliwości na temat poparcia dla sędziego Macieja Nawackiego. Chodzi mianowicie o to, że na jego liście znajdują się podpisy 28 sędziów, a wśród nich on sam także podpisał się pod swoją kandydaturą. Dodatkowo poparcie dla niego miało wycofać co najmniej cztery osoby, zanim te dokumenty zostały złożone w Kancelarii Sejmu. W związku z tym w przypadku wycofania podpisów sędzia Nawacki mógłby wymaganego poparcia co najmniej 25 sędziów nie uzyskać.

Dzisiejsza „Rzeczpospolita” pisze:

- „gdyby od razu zweryfikowano, czy sędziowie podpisali się pod kandydaturami do Krajowej Rady Sądownictwa, uniknięto by kwestionowania prawidłowości jej powołania".

I dodaje:

- "Ukrycie przed marszałkiem Sejmu cofnięcia poparcia to rzecz prawa karnego i prokuratury" 

Według dziennika cała ta sytuacja obciąża marszałka Sejmu, a konkretnie Marka Kuchcińskiego, który wtedy pełnił funkcję. Według dziennika Kuchciński powinien sprawdzić każdy wykaz od strony formalnej, pytając każdego z sędziów, czy faktycznie złożyli podpis pod kandydaturą.

mp/rzeczpospolita