Czy nikt już nie czyta niczego, poza nagłówkami? Kilka dni w Internecie przewalają się żarty i wyrazy oburzenia wywołane wywiadem Michnika dla niemieckiego tygodnika Der Spiegel. Powodem śmiechu i zgorszenia jest charakterystyczne dla redaktora Wyborczej kłamstwo, ale tym razem „Adaś” posunął się jeszcze dalej, może dlatego, że Agora ledwo zipie i mówi się o tym, że sam nadredaktor ma stracić historyczną posadę. Z tych trosk Michnik postanowił uśmiercić swoich rodziców w stylu „gazety”, którą prowadzi. Nieważne, jakie idiotyzmy, kłamstwa i podłości wypisujemy, ważne, żeby kolejny raz narobić na Polskę, a zaraz potem napisać, że faszyści zawłaszczają patriotyzm.

Rodzice Michnika umarli naturalną śmiercią komunistów, kilkadziesiąt lat po wojnie. Ojciec, Ozjasz Szechter, dokonał żywota w stanie wojennym i być może to Michnik uznał za holokaust. Wydaje się to nieco dziwne, bo z bandytami odpowiedzialnymi za tę zbrodnię pił wódkę – polską. Takich i podobnych komentarzy widziałem wiele, co mnie cieszy, ale jeszcze bardziej mnie martwi, że na tym koniec i mało komu się chciało sprawdzić, co tak naprawdę nakłamał Michnik i w jakich okolicznościach. Wywiad z redaktorem Wyborczej przeprowadził niejaki Navid Kermani. Znak czasów oraz element surrealizmu całego przedsięwzięcia. Navid Kermani urodził się w 1967 w Siegen, jako czwarty syn irańskich emigrantów. Przepraszam za prostotę, a wręcz brutalność skojarzeń, ale zanim się zapoznałem z życiorysem Navida byłem pewien, że jest to czołowa postać skrajnie lewicowego establishmentu i nie pomyliłem się. Aktywista lewicowy związany z lewicą i Zielonymi, miał być nawet pierwszym muzułmańskim kandydatem na prezydenta Niemiec, ale czerwoni nie dogadali się z zielonymi.

Navid Kermani zasłynął w Niemczech jako aktywny działacz na rzecz walki ze wszystkimi fobiami. W 2007 roku zachwycał się projektem budowy meczetu w Kolonii, a uczestnicząc w dyskusji rzucał komplementami: „demokracja w najczystszej postaci” „szerokie kosmopolityczne centrum”. Gdybym był bardziej złośliwy niż zwykle, napisałbym, że rozmówcą Michnika okazał się Michnik w wersji niemiecko-irańskiej, ale pozostanę na średnim poziomie złośliwości i powiem, że trafił swój na swego. Biorąc pod uwagę konfigurację osób i okoliczności, trudno się dziwić, że wywiad Adama Michnika dla Der Spiegela, był naszpikowany kłamstwami, ignorancją i podlany gęstym sosem lewackiego bełkotu. Jednak to nie kuriozalny wtręt Michnika o śmierci rodziców podczas holokaustu powinien Polaków oburzać na pierwszym miejscu, bo tam padły słowa znacznie bardziej obelżywe, poniżej poziomu niemieckiej propagandówki „Nasze matki, nasi ojcowie”. Przytoczę tłumaczenie najistotniejszego fragmentu, które znalazłem w Internecie:

Kermani: - Powiedziałby pan, że wypędzenie (Niemców) to było barbarzyństwo?
Michnik: - No a co innego?
Kermani: - Gdyby ktoś tak powiedział w Niemczech, to byłby skandal.
Michnik: - Dlatego ja to muszę powiedzieć, jako Polak, którego rodzice zginęli w Holokauście.

Przez dwa dni byłem wyłączony z życia publicznego, zajęty sprawami sądowymi i w ogóle nie wiedziałem o co chodzi z tym „holokaustem”. Gdy się dowiedziałem w czym rzecz, nie mogę się nadziwić, że ten krótki fragment wypowiedzi, mówiący wszystko o propagandzie uprawianej przez Michnika, został sprowadzony do memów o wydumanej śmierci rodziców redaktora Wyborczej. Zupełnie inna treść bije mnie po oczach i rzecz jasna chodzi o to:

Kermani: - Powiedziałby pan, że wypędzenie (Niemców) to było barbarzyństwo?
Michnik: - No a co innego?
Kermani: - Gdyby ktoś tak powiedział w Niemczech, to byłby skandal.

Irański Niemiec zwraca uwagę redaktorowi żydowskiej gazety dla Polaków, że jego wypowiedź jest bardziej papieska od papieża i za takie słowa to się w Niemczech zostaje wykluczonym z życia publicznego. Ileż to treści można wyciągnąć z tego surrealistycznego dialogu? Cztery zdania dwa kłamstwa, definicja niemieckiej cenzury i podsumowanie żywota Michnika, wraz z „dziełem” jego życia. Michnik „jako Polak”, udzielając wywiadu niemieckiej gazecie, nasrał na Polaków tak mocno, aż Irańczyk musiał mu wyjaśnić, że Niemiec za te same słowa zostałoby Niemczech zlinczowany. Nigdy nie czytałem bardziej trafnej i esencjonalnej definicji antypolskiego gnoju, który gołymi rękami i językiem przerzuca Michnik ze swoimi funkcjonariuszami.

Matka Kurka/kontrowersje.net