- Teraz wszyscy mądrzy, bo „opozycja” zebrała po czterech literach od swojego elektoratu i swoich mediów, co zaowocowało chóralnym ogłoszeniem końca współpracy pomiędzy KOD-ami i politykami. Nie do końca tak to wiedzę i pozbawiam złudzeń, ten układ się na nowo sklei i będzie dalej funkcjonował, co prawda w kalekiej formie, ale przecież nigdy nie było inaczej. Natomiast przegrane głosowanie „opozycji” postawiło kropkę nad „i”, która zamyka pewien etap tragikomicznej rewolucji. Od wielu miesięcy, może lat, aktywność uliczna słabła, co było widać gołym okiem. Największa demonstracja odbyła się zaraz na początku rządów PiS i miała około 50 tysięcy uczestników, potem już nigdy do takiej liczby „opozycja” nie doszła. - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Przed fatalnym dla POKO i „Lewicy” głosowaniem, mieliśmy ostatnie podrygi, w sumie może 6 tysięcy wyszło na ulice i to w całej Polsce, z czego połowa to aktywiście partii politycznych. Tak zwanego „szarego człowieka” i ze świeczką trudno było znaleźć, pewnie dlatego, że świeczek tym razem również zabrakło. Nigdy się nie udają takie przedsięwzięcia jeśli nie mają tendencji wzrostowej. PiS i w ogóle wszyscy rządzący mogą i powinni się bać, gdy z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc i z roku na rok rośnie liczba niezadowolonych obywateli i do tego stopnia są niezadowoleni, że wychodzą na ulice. Niczego takiego nie obserwowaliśmy, wręcz przeciwnie, spadała liczba niezadowolonych z rządów PiS i rosła liczba przekonanych, że ta władza radzi sobie całkiem nieźle. W takim klimacie pozostało sztucznie pompować nastroje i wielkości, czym się rzecz jasna zajęły usłużne media.

 

Efekt? Nie ma potrzeby się rozpisywać, każdy widzi, nie wyłączając samych zainteresowanych. Jakieś demonstracje nadal będą organizowane, pod byle pozorem, dziwię się, że w tym roku zabrakło ulicznych zadym w obronie karpia, ale nie ma mowy, aby akcja „ulica” nadal była głównym filerem strategii opozycji. Z taką „mocą” niczego w politycznej rzeczywistości zmienić się nie da, chyba że mówimy o działaniu na własną szkodę. Wariant „ulica” zdechł i z całą pewnością nie zmartwychwstanie, co najwyżej po ewentualnych dużych błędach PiS narodzi się coś zupełnie nowego i przez to groźnego. Proces degradacji wariantu ulicznego trwał od dawna, jednak zgodzić się trzeba, że symbolicznym momentem końca było czwartkowa porażka w głosowaniu sejmowym.

 

A Jak się ma kondycja wariantu „zagranica”? Tutaj jest trochę bałaganu wywołanego psychologiczną wojenką. Istnieje spora grupa komentatorów, po prawej stronie też, którzy zauważają zaostrzenie kursu? Przyglądam się temu zjawisku od lat i muszę powiedzieć, że i pod mikroskopem zaostrzenia nie dostrzegam. Ostatni wyrok TSUE był absolutnie rozczarowujący dla „europejskiego” obozyu. Wszyscy po tej stronie oczekiwali, że TSUE uzna KRS i nowe Izby SN za „nielegalne”. Tak się nie stało, TSUE wydał bełkotliwe orzeczenie, sprowadzone do przypomnienia treści traktatu i całą resztę oddaje sądownictwu polskiemu.

Najświeższa akacja „zagranicy”, czyli wygłupy czeskiej komisarz Viery Jourovej, zostały potraktowane przez PiS z uśmieszkiem politowania. Całkowicie poza proceduralna szopka, bez żadnej mocy prawnej, typowa „podkładka” i komunikat do „opozycji”, że Komisja Europejska robi co może, ale niestety wiele nie może. Gdzie jak gdzie, ale w Brukseli obowiązuje ścisła biurokracja i dobrze wiadomo, że KE sama w sobie nie jest w stanie zablokować polskich ustaw i musi to zrobić z udziałem TSUE, po wyczerpaniu wewnętrznej procedury. List Viery Jourovej to prymitywna gra psychologiczna, która miała przestraszyć Polskę, ale tak naprawdę czeska komisarz obnażyła swoją niemoc i miękkie stanowisko.

Poza wszystkim, jeśli rzeczywiście dla KE nowelizacja ustaw sądowniczych jest absolutnym priorytetem, to chciałbym zapytać gdzie znajdę stanowisko Ursuli von der Leyen, szefowej Komisji Europejskiej? „Zagranica” jest zmęczona wybrykami „opozycji”, co więcej sporna materia staje się bardzo niebezpieczna dla pozostałych krajów i to w naturalny sposób hamuje zapędy Brukseli. Nie kto inny tylko Tusk powiedział, że UE niczego za Polskę nie zrobi i jeśli nie będzie ostrego sprzeciwu Polaków, to nie będzie ostrego stanowiska UE. Wszystko się zgadza i taką widzę przyszłość. Gra pozorów, psychologiczne sztuczki, zamiast konkretów. Cała strategia „opozycji” legła w gruzach, a innej nie mają.

Matka Kurka/Kontrowersje.net