Mężczyzna, który we wtorek zaatakował fizycznie i słownie ambasadora RP w Izraelu, Marka Magierowskiego, usłyszał dziś zarzut napaści i gróźb karalnych. Grozi za to kara do 5 lat więzienia. 

Zarzuty postawiła napastnikowi izraelska prokuratura. 65-letni Arik Lederman, który uderzył w dach samochodu z ambasadorem Magierowskim, a następnie otworzył drzwi i dwukrotnie go opluł, został umieszczony w areszcie domowym. Ponadto ma zakaz zbliżania się do polskiej ambasady w Tel Awiwie przez 30 dni. 

Izraelski portal Matzav podał w czwartek, że Lederman wydał oświadczenie, w którym przeprosił za to, co zaszło i zapewnił, że nie wiedział, iż osoba, którą opluł, to polski ambasador. Sprawca napadu na Marka Magierowskiego podkreślił, że pragnie osobiście przeprosić dyplomatę. 

W oświadczeniu 65-latek napisał również, że jego rodzina doświadczyła Holokaustu i że do polskiej ambasady zwrócił się w sprawie zwrotu mienia. Oskarżył zarazem ochroniarza polskiej placówki dyplomatycznej, że ten użył wobec niego pogardliwego określenia Żyda. Magierowski jednak wykluczył na Twitterze, by ochroniarz mógł się dopuścić niewłaściwego zachowania i niestosownego języka.

Prawnik mężczyzny podejrzanego o napaść przekazał w środę, że jego klient we wtorek został wyproszony z polskiej ambasady w Tel Awiwie, gdzie Lederman chciał zasięgnąć informacji w sprawie zwrotu mienia żydowskiego.

yenn/PAP, Fronda.pl