Wicepremier Beata Szydło mówiła dziś na briefingu prasowym o rozmowach z ,,Solidarnością'' i Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Jak podkreślała, rząd nie jest obecnie w stanie zapewnić takich podwyżek, jakich oczekiwaliby nauczyciele, ale przedstawiono konkretne propozycje. Szydło wyraziła nadzieję, że związkowcy z ZNP je zaakceptują i do strajku w czasie egzaminów nie dojdzie.

 

,,Chcę przypomnieć, że jedna z central, tzw. „Solidarność” zaakceptowała propozycje rządu. Te propozycje to 15% wzrost wynagrodzeń w tym roku, czyli druga przyspieszona podwyżka we wrześniu, już w tym roku, dla nauczycieli. Średnio dla nauczyciela dyplomowanego to będzie około 500 zł. Kolejna rzecz to skrócenie stażu, tym samym awansu zawodowego, co również przekłada się na wzrost wynagrodzeń dla poszczególnych grup nauczycielskich. Kolejna sprawa to zmiana również w ocenie nauczycieli. Tutaj chcemy, żeby rozszerzyć te możliwości, żeby również rodzice brali udział w tym procesie i wreszcie dodatek za wychowawstwo, który proponujemy żeby minimalnie wynosił 300 zł. To te 5 propozycji, które przedstawiliśmy centrom związkowym, związkom zawodowym i dzisiaj będziemy rozmawiać o tym, jakie są w tej chwili stanowiska poszczególnych związków'' - powiedziała Szydło.

,,Jeszcze raz chcę zwrócić się do moich partnerów w rozmowie z apelem, który już wczoraj złożyłam, żeby na czas egzaminów szkolnych, te które są przed nami już niebawem, w kwietniu i potem egzaminów maturalnych, związki zawiesiły protest, natomiast my jesteśmy gotowi rozmawiać cały czas, jak długo będzie trzeba, żebyśmy porozumienie podpisali, ale nie może to odbywać się kosztem uczniów. Dlatego jeszcze raz prośba, żeby związki zdecydowały się na zawieszenie tego protestu w czasie egzaminów. [Jeśli nie ustąpią], to biorą odpowiedzialność za egzaminy i młodzież'' - zaapelowała następnie wicepremier.

Jak podkreśliła, rząd nie ma dzisiaj możliwości finansowych zaspokojenia oczekiwań ZNP.

bsw/300polityka.pl