Zofia Romaszewska, działaczka opozycji z okresu PRL, wystosowała list do szefa Amnesty International, w którym mówi o prawie do pokojowych demonstracji i o tym, że nikt nie ma prawa, by je zakłócać.

"W Polsce każdy ma prawo do pokojowych demonstracji, natomiast nikt nie ma prawa przeszkadzać innym w ich potrzebie demonstrowania" - pisze Romaszewska w swoim liście.

Jak wyjaśnia, postanowiła napisać list, gdyż wie, że za granicą pojawiają się głosy, jakoby w Polsce nie była przestrzegana zasada wolności słowa.

"Przeczytałam, że martwicie się, że w moim Kraju, Polsce, nie ma wolności zgromadzeń. Proszę się nie niepokoić" - napisała Romaszewska, dodając, że w naszym kraju każdy ma prawo do pokojowych demonstracji, natomiast nikt nie powinien w nie ingerować i odbierać ludziom prawa do demonstrowania.

"kiedy naszych dwóch ważnych działaczy solidarnościowych W. Frasyniuk i L. Wałęsa będzie wraz z kolegami protestować i fizycznie przeszkadzać, żeby inni, często też zasłużeni działacze Solidarności, nie mogli spokojnie demonstrować swojego punktu widzenia na otaczającą nas rzeczywistość, a policja będzie ich usuwać z drogi demonstrujących, to faktu tego nie można nazywać brakiem możliwości demonstrowania. Wręcz przeciwnie, to przejaw zasady, że każda demonstracja ma prawo odbyć się i nie wolno jej przeszkadzać" - pisała Romaszewska, nawiązując do zbliżającej się kontrmanifestacji dot. miesięcznicy smoleńskiej i zapowiadanego udziału Władysława Frasyniuka i Lecha Wałęsy.

"Chciałabym, aby wszystkie kraje Europy i świata mogły poszczycić się takim poziomem swobód obywatelskich, jaki panuje w Polsce" - dodawała Romaszewska.

emde/onet.pl