Różaniec był zawsze dla mnie modlitwą, której nie lubiłam. Wydawało mi się, że jest to bezmyślne „klepanie zdrowasiek” i uważałam tę modlitwę za odpowiednią najwyżej dla emerytek, które muszą jakoś zapełnić czas. Nigdy też nie mogłam spamiętać po kolei wszystkich tajemnic różańcowych, chociaż z zapamiętywaniem innych rzeczy nie miałam problemów. Przyszedł jednak taki moment w moim życiu, kiedy miałam bardzo ważną dla mnie intencję – o łaskę wiary dla bliskiej mi osoby niewierzącej (nawet nie ochrzczonej). Poszukiwałam sposobu, w jaki mogę zwrócić się do Boga w tak ważnej sprawie. Ktoś życzliwy zasugerował mi nowennę pompejańską. Poszukałam, poczytałam … No nie! Codziennie jedną część różańca – już to było dla mnie za wiele! A tu trzy części przez 54 dni!

Wydawało mi się to niemożliwe, niewykonalne. Każda inna modlitwa, tylko nie ta! Jednak kiedy poczytałam, że to modlitwa „nie do odparcia”, że jest zawsze wysłuchiwana, że jest ostatnią deską ratunku, że przynosi wspaniałe owoce pomyślałam, że nie tylko muszę spróbować, ale nawet muszę wytrwać. I wytrwałam. Pierwszym owocem tej modlitwy – owocem, którego się nie spodziewałam, a który zauważyłam już po kilku dniach – było uświadomienie sobie, że na różańcu modlę się z przyjemnością, że modlitwa ta nie wydaje mi się już bezmyślna oraz – o dziwo! – znam na pamięć wszystkie tajemnice po kolei (nie potrzebowałam modlitewnika!). A do tego potrafiłam znaleźć czas na odmawianie nowenny mimo, że jestem osobą pracującą, mam rodzinę i sporo obowiązków. Muszę szczerze przyznać, że pokochałam różaniec i będzie on teraz moją codzienną modlitwą. Czułam obecność Matki Najświętszej przy mnie i jej opiekę, i miałam świadomość, że jest mi z tym wspaniale. Czułam, że moja własna wiara staje się silniejsza i umacnia się moje zaufanie do Boga.

Jeśli chodzi o moją główną intencję, tj. „o łaskę wiary dla bliskiej memu sercu osoby niewierzącej”, to pewną zasadniczą zmianę w tej osobie zauważyłam dokładnie po zakończeniu pierwszej (błagalnej) części nowenny. Była to delikatna zmiana w stosunku tej osoby do Kościoła, jednak zmiana wyczuwalna. Widzę, że jakaś pierwsza bariera została przełamana. Będę nadal zanosić moją prośbę do Boga przez Matkę Najświętszą i wierzę gorąco, że Maryja pomoże osobie, za którą się modlę odnaleźć drogę do Jezusa.

Dziękuję Ci Maryjo, Królowo Różańca Świętego.