W ramach swoistego testu lojalności Władimir Putin zaprosił Aleksandra Łukaszenkę na Krym. Białoruś dotychczas nie uznała oficjalnie aneksji Krymu przez Rosję. Tymczasem dzisiaj niezapowiedzianie Łukaszenka udał się jednak do Petersburga, aby tam spotkać się z Putinem.

W Petersburgu Łukaszenka i Putin mają omówić “rozwój współpracy w rożnych sferach i tematy międzynarodowe”.

Termin kolejnego już spotkania wymienionych miał zostać uzgodniony 1 lipca. Nie poinformowały jednak o tym ani rosyjskie ani białoruskie media. 4 lipca z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że Putin zaprasza Łukaszenkę na Krym.

Sympatyzujący z Kremlem dziennikarz Komsomolskiej Prawdy Dmitrij Smirnow napisał na Telegramie, że w grafiku Putina na ten tydzień w ogóle nie było spotkania z Łukaszenką.

"Skąd to nagłe spotkanie Putina i Łukaszenki?" - spytał.

W bieżącym roku Putin i Łukaszenka spotkali się już trzy razy. Po ostatnim spotkaniu poinformowano, że Białoruś otrzyma niedługo 500 mln dolarów drugiej transzy kredytu wynoszącego 1,5 mld dolarów. O tym, że Białoruś otrzyma tę pożyczkę było jednak wiadomo także wcześniej.

Zaobserwować można przy tym zbliżenie między Rosją i Białorusią. O ile jeszcze parę lat temu Łukaszenka stawiał się woli silniejszego sąsiada, opowiadając się za utrzymaniem niepodległości Białorusi, o tyle teraz osamotniona na arenie międzynarodowej Białoruś zdaje się być skazana na jeszcze bliższy sojusz z Rosją.

Oba państwa łączy Umowa o utworzeniu państwa związkowego zawarta 8 grudnia 1999 roku. Umowa ma doprowadzić do integracji gospodarczej i walutowej pomiędzy Rosją i Białorusią.

jkg/biełsat