To niezwykle ważne oświadczenie, które rzuca nowe światło na sprawę homoseksualnego skandau, jaki targa obecnie Kościołem katolickim. Biskup pomocniczny Saint Paul i Minneapolis, Andrew Cozzens, zabrał głos w sprawie wiarygodności abp. Carla Marii Viganò. Oczyszcza go ze stawianych mu zarzutów. W ten sposób jedyny element, którym lewackie media próbowały dyskredytować hierarchę, upadł - a jego świadectwo o skali zepsucia Kurii Rzymskiej nabiera jeszcze większej mocy.

Abp Carlo Maria Viganò był przez lata nuncjuszem apostolskim w Waszyngtonie. Po tym, jak ujawnił skalę deprawacji najwyższych hierarchów Kurii Rzymskiej, oskarżając ich o ukrywanie homoseksualnych przestępstw byłego kardynała Theodore'a McCarricka, spadła na niego fala oszczerstw. Twierdzono między innymi, że abp Viganò sam tuszował seksualny skandal z udziałem arcybiskupa Saint Paul i Minneapolis, Johna Nienstedta. W roku 2014 wszczęto wewnętrzne kościelne śledztwo w sprawie tego hierarchy. Pojawiły się wówczas fałszywe doniesienia, jakob abp Viganò polecił jego zakończenie i zniszczenie dokumentów. Tak twierdzili nawet dwaj biskupi pomocniczy, w tym bp Cozzen, którzy to śledztwo mieli prowadzić. Abp Viganò stanowczo temu zaprzeczał; w niedawno wydanym oświadczeniu napisał, że w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej są dokumenty, które świadczą o jego niewinności. Nie polecał nigdy zakończenia śledztwa, a jedynie jego zdecydowanie bardziej skrupulatne przeprowadzenie, niż to pierwotnie zakładano.

Teraz bp Cozzens potwierdza słowa abp. Viganò, w ten sposób niejako ostatecznie oczyszczając go z zarzutów. Dzięki temu oświadczenie abp. Viganò w sprawie deprawacji w Kurii Rzymskiej staje się jeszcze bardziej mocne i wyraziste, ponieważ jego autorowi nie sposób już zarzucić niczego, co podważałoby jego wiarygodność.

Pamiętajmy, że oświadczenia abp. Viganò nikt nie zdementował. Sam Ojciec Święty oraz obecny Sekretarz Stanu kard. Pietro Parolin powiedzieli, że każdy musi sobie ,,sam wyrobić zdanie'' o tym tekście.

Bp Andrew Cozzens w wydanym oświadczeniu pisze, że śledztwo ws. abp. Nienstedta było ,,skazane na porażkę''. ,,Nie mieliśmy dość obiektywizmu ani doświadczenia z takimi śledztwami. Nie mieliśmy też odpowiedniego autorytetu do działania. Nie wiedzieliśmy dokąd skierować się po pomoc, bo nie było właściwej struktury, gdzie należało kierować oskarżenia przeciwko biskupom'' - napisał bp Cozzens.

,,Wczesnym rokiem 2014 abp Nienstedt poprosił swoich podwładnych o dokonanie przeglądu oskarżeń przeciwko niemu. Gdy rzecz dotknęła pisemnych zeznań pod przysięgą zawierających poważne oskarżenia o niegodne zachowanie ze strony abp. Nienstedta z udziałem osób dorosłych, biskup Lee Piché i ja staraliśmy się zrobić wszystko co możliwe, by zwrócić na to uwagę osób, które mogły mieć autorytet do działania i poprowadzenia śledztwa. Był wśród nich ówczesny nuncjusz abp Carlo Maria Viganò'', pisze dalej bp Cozzens.

I padają wreszcie kluczowe słowa:

,,Gdy biskup Piché i ja sądziliśmy, że nuncjusz kazał nam zamknąć śledztwo, zdecydowanie oponowaliśmy. Gdy nuncjusz wyjaśnił, że powinniśmy sprecyzować śledztwo i je uzupełnić, zrobiliśmy to'' - napisał dosłownie biskup Cozzens.

Oskarżenia przeciwko abp. Viganò padały na podstawie wspomnień księdza z archidiecezji Minneapolis, o. Dana Griffitha. Okazuje się jednak, że biskupi Piché i Cozzens po prostu błędnie zrozumieli wolę abp. Viganò, co zresztą szybko zostało wyjaśnione. Cozzens wskazuje przy tym, że nie oskarża ks. Griffitha o kłamstwo; jego zdaniem działał on w dobrej wierze.

Tak czy inaczej - okazuje się jednoznacznie, że zarzuty wobec abp. Viganò o rzekome tuszowanie skandali seksualnych są kompletnie nieprawdziwe.

Mamy więc do czynienia ze świadectwem arcybiskupa o nieposzlakowanej opinii.