Tygodnik "Gazeta Polska" ujawnia nowe fakty dotyczące katastrofy smoleńskiej. Na czarnej skrzynce Tu-154 zarejestrowano reakcje czujnika na gwałtowny wzrost ciepła, co może wskazywać na eksplozję.
Według "GP", Rosjanie bardzo interesowali się parametrami lotu zarejestrowanymi na czarnej skrzynce ATM i to właśie oni sugerowali komisji Millera usunięcie z niej części zapisu.
O dowodzie na eksplozję, która miała zniszczyć samolot z parą prezydencką i delegacją, mówił szef MON, Antoni Macierewicz na zjeździe klubów "Gazety Polskiej". Podkomisja smoleńska poinformowała, że analiiza zapisów wszystkich rejestratorów lotu rządowego Tupolewa pozwoliła stwierdzić, że zapisy jednego z nich zawierają parametry „wskazujące na gwałtowne zjawiska towarzyszące ostatnim sekundom lotu”. W ocenie podkomisji, zapisy te nie były dotychczas analizowane przez żadną z powołanych wcześniej komisji.
Jak podkreślają dziennikarze "GP", chodzi o „gwałtowne zjawiska towarzyszące ostatnim sekundom lotu”. Ten nagły i niewytłumaczalny wzrost ciepła na czujniku temperatury samolotu może jednoznacznie wskazywać na eksplozję, zwłaszcza że zapoczątkował on "serię awarii zarejestrowanych na urządzeniach pokładowych"- napisano w tygodniku.
„Kto i dlaczego próbował ukryć przed specjalistami i opinią publiczną usunięty fragment zapisu ATM, zawierający tak istotne dane?"- pyta "Gazeta Polska", podkreślając, że to przełomowe odkrycie nastąpiło dzięki odnalezieniu fragmentu zapisu z polskiej czarnej skrzynki ATM, który wycięła komisja Millera. Według tygodnika, to właśnie na tym fragmencie odnaleziono skok wskaźnika ciepła.
Brakujący zapis na skrzynce miał zostać uzupełniony zapisem z innego rejestratora. Tyle że wykorzystana do uzupełnienia kopia zawierała błędy i stwierdzili to zresztą biegli. Co więcej, kopia wykonana została przez Rosjan, bez udziału strony polskiej.
ajk/tvp.info, Fronda.pl