Tomasz Wandas, Fronda.pl: Z roku na rok coraz mniej młodych ludzi decyduje się na bierzmowanie oraz na zawieranie sakramentu małżeństwa. Czy Polska wkracza właśnie na drogę zachodnich świeckich społeczeństw?

o. prof. Dariusz Kowalczyk SJ, dziekan Gregoriany: Tego rodzaju pytania słyszę od 1990 roku, czyli od 30 lat. W ustach lewicowych liberałów brzmią one jak życzenie, by wreszcie ten oczekiwany krach Kościoła nastąpił. W ciągu tych 30-tu lat zrobiono wiele, aby młodym obrzydzić Kościół. Atak idzie przede wszystkim po linii wtłaczania do głów dwóch obrazów: bogaty kler żeruje na społeczeństwie, księża to pedofile. Trzeba powiedzieć, że pomimo grzechów, czasem odrażających, ludzi Kościoła, te obrazy są tyleż fałszywe, co skuteczne w praniu mózgów. Jak na to odpowiadać? Ano gorliwą i roztropną pracą duszpasterską zarówno kapłanów, jak i wiernych świeckich. Sprawą fundamentalną jest przekazywanie wiary w rodzinach. To jest chyba dziś najsłabszy punkt w Kościele. Czy grozi nam taki krach Kościoła, jak w Irlandii? Krach z powodu grzechów wewnętrznych i wrogów zewnętrznych grozi wspólnotom kościelnym we wszystkich pokoleniach. Ale istnieje też łaska Boża, Duch Święty, który nieustannie odnawia Chrystusowy Kościół.

Chociaż tradycyjny Kościół „kontratakuje”, zwoływane są wielotysięczne manifestacje „w obronie rodziny”, to widać, że religia traci swoje uprzywilejowane miejsce w strukturze państwa. Nawet jeśli instytucjonalnie ma wciąż duże wpływy, to równie silne są tendencje antyklerykalne, a sekularyzacja krok po kroku postępuje. Nie ma już dominacji, jaka występowała przez wiele dekad. Czy hierarchowie to dostrzegają? Jak przeciwdziałać temu zjawisku? 

Mocą Kościoła w Polsce są nie tyle manifestacje, co codzienna praca, modlitwa. liturgia w parafiach, kościołach rektoralnych, sanktuariach, różnego rodzaju ruchach. Jeśli pan mówi o jakiejś dominacji Kościoła, której już nie ma, to można się zapytać: Jakiej dominacji? Kiedy? Nie przypominam sobie okresu, o którym można byłoby powiedzieć, że było świetnie, a Kościół rozkwitał. Za PRL-u komuna zabierała kościelne majątki, zamykała prowadzone przez Kościół dzieła, aresztowała i zabijała duchownych. Ale także ich korumpowała i zastraszała werbując niektórych jako tajnych współpracowników. A to, że działacze opozycyjni kryli się chętnie pod skrzydłami Kościoła, było w przypadku ich znaczącej części interesowne i nieszczere. Po 1990 roku maski zaczęły spadać. Mam przekonanie, że Polska wciąż ma szanse pozostać krajem katolickim. Tyle, że walka o katolicką Polskę rozgrywa się ostatecznie w sercach ludzi. To tam dokonują się wybory: za Chrystusem i Jego Kościołem lub przeciwko. Episkopat może oczywiście mnożyć programy, konferencje, dokumenty. Nie mówię, że nie ma to sensu, ale nie to jest najważniejsze. Jan Paweł II w liście „Novo millennio ineunte”, który jest swoistym testamentem Papieża Polaka dla Kościoła na XXI wiek, stwierdza: „Nie, nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: Ja jestem z wami! Nie trzeba zatem wyszukiwać ‘nowego programu’. Program już istnieje: ten sam co zawsze, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji”

Tymczasem pod polityczną powłoką Polska niepostrzeżenie stała się państwem spełniającym właściwie wszystkie opisywane przez socjologów warunki sekularyzacji. Polacy w trzy dekady stali się społeczeństwem nowoczesnym z różnymi tego konsekwencjami, także dla religii. Do czego może doprowadzić sekularyzacja państwa? 

Jednym z poważniejszych problemów, który dotyczy także Kościoła, jest z kryzys demograficzny. Rodzi się za mało dzieci. Istnieje związek między religijnością, a demografią. Sekularyzacja sprzyja bezdzietności. Jeśli nie będzie tutaj jakiegoś przebudzenia w Polsce, w Europie, to jest tylko kwestią czasu, że zastąpią nas inne narody, wyznające inne religie. Za 50 lat w niektórych krajach europejskich mogą rządzić muzułmanie. Ta prawdopodobna wizja nie umniejsza jednak zaciekłości lewicowo-liberalnych ideologii pt.: antykoncepcja, aborcja, genderyzm, LGBTQ, multi-kulti, sprowadzanie muzułmańskich emigrantów itp.. Co w tej sytuacji robić? Przypomina mi się powiedzenie św. Ignacego Loyoli: „Działajmy tak, jakby wszystko zależało od nas, a oczekujmy na wyniki, jakby wszystko zależało od Boga”. Trzeba też pamiętać o trzech zdaniach Jezusa: „Zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18) „Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20), oraz „Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13).

Dziękuję za rozmowę.