Cuda, cuda…

Bo rzeczywiście jakimś cudem było przywrócenie dnia świątecznego w uroczystość Trzech Króli (a taka jest potoczna nazwa święta Objawienia Pańskiego). W dobie powszechnej laicyzacji Europy, w Polsce rząd, bynajmniej nie moherowy, ustawowo przywrócił świętowanie Trzech Króli, jednego z najważniejszych świąt Kościoła Katolickiego, a jest to święto dość prowokacyjne.

Bo to już nie prości pastuszkowie (pastuchy!), których można nabrać na widzenie jakichś tam aniołów.

A niech sobie będzie i Dziecineczka w żłobie, i Jezus malusieńki. Wielu mówi zresztą, że to mit. A my mamy wiek XXI! Ale według tych starożytnych przekazów w grę weszli i jacyś Mędrcy, których z biegiem czasu uznano za Królów. Badający gwiazdy (astronomia? astrologia?). I wyszło im, że coś w tym jest. Nie żałowali trudów podróży i dotarli do Kogoś, kogo odkryli już przedtem według swojej ówczesnej nauki jako Króla Żydowskiego. I uznali, i uwierzyli.

A to prowokacja względem dzisiejszych VIP-ów. Nie wystarczy użeranie się o to, po czyjej stronie będą bezstronni sędziowie, czy w takt czyjej muzyki będą fikały kolejne gwiazdki medialne, bo to się skończy. A ja też jestem coraz bliżej końca, i co dalej? A jeśli to wszystko prawda? Czy zauważyliście miliony ludzi w orszaku Trzech Króli? To nie tylko folklor.

 

Leon Knabit OSB | Dziennik Polski