Znany z nienawiści do Kościoła katolickiego były jezuita, prof. Stanisław Obirek miał kolejną okazję do atakowania Kościoła i biskupów, udzielając wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Były duchowny przekonywał, że Kościół katolicki w Polsce to „ksenofobiczna, antysemicka sekta”. W rozmowie pojawił się też temat św. Jana Pawła II, którego Obirek zestawił ze… Stalinem.

- „Zamiast przykazania miłości mamy spójny i odrażający sposób fałszowania tego najważniejszego chrześcijańskiego przesłania. To właśnie biskupom o pokrętnej moralności zawdzięczamy rosnącą przepaść między Kościołem i społeczeństwem” – stwierdził prof. Obirek

Ta przepaść w ocenie byłego jezuity ma być spowodowana transformacją, w ramach której Kościół z marginalizowanej w PRL-u instytucji stał się instytucją uprzywilejowaną. Tą rzekomą przepaścią prof. Obirek tłumaczy też motywacje ataków na kościoły, jakie stały się znakiem rozpoznawczym odbywających się w Polsce od dwóch miesięcy manifestacji tzw. Strajku Kobiet.

- „Dostrzegałem, niestety, w polskim katolicyzmie rodzaj regresji, która trwa nadal. Okazuje się np., że to, co na początku lat 90. wydawało się jakimś egzotycznym marginesem - ksenofobiczny, antysemicki przekaz, jaki zaczął się pojawiać w Radiu Maryja i w mediach z nim związanych - po 20-30 latach jest dla wielu hierarchów, księży, na tyle atrakcyjne, że stało się wręcz mainstreamem katolickim” – mówił teolog w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

- „To przekaz polaryzujący społeczeństwo, szerzący mowę nienawiści. To nie był już mój katolicyzm. Poczułem ulgę, że nie będę dłużej kojarzony z tą ksenofobiczną, antysemicką sektą, jaką się stał Kościół katolicki w swej dominującej formie” – dodał.

Prof. Obirek uderzył też w metropolitę krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, określając go „twarzą Kościoła, który nie chce się rozliczyć z ciemną stroną własnej historii””.

- „Stał się symbolem Kościoła upolitycznionego, popierającego bez żadnych zastrzeżeń rząd, który od 2015 r. niszczy naszą demokrację. Coś nie zadziałało w Watykanie, który takich ludzi, moralnie dwuznacznych, promował” – mówił.

Rozmówca „Wyborczej” odniósł się również do prób deprecjonowania św. Jana Pawła II. Jego zdaniem Polacy stworzyli sobie mit papieża, z którego nie chcą teraz zrezygnować.

- „Po śmierci Stalina wielu płakało szczerymi łzami. Gdy Chruszczow ogłosił raport o jego zbrodniach, ludzie nie chcieli w to uwierzyć, prawda przebijała się przez lata. Sprawa Jana Pawła II to oczywiście zupełnie inny kontekst i nie mamy do czynienia ze zbrodniami na wielką skalę, ale tutaj - podobnie jak w przypadku Stalina - dochodziło do przemilczania wstydliwych, a jednocześnie bardzo ważnych spraw. Jeśli jednak ewidentne zbrodnie z takim trudem przebijały się do świadomości publicznej, to nie powinno nas dziwić, że ludzie nie chcą, aby runął mit tworzony przez ponad 40 lat” – przekonywał.

Na koniec stwierdził, że Kościół jest „instytucją szkodliwą”, dlatego musi przestać istnieć w formie, w jakiej dziś istnieje.

kak/wyborcza.pl, wPolityce.pl