Tomasz B. z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zeznał, że dostał polecenie zbliżenia się do Sumlińskego. Jak twierdzi, miał namówić dziennikarza do wzięcia udziału w prowokacji.

- Mogłem uzyskać dobrą posadę w spółce skarbu państwa – mówił przed sądem Tomasz B., były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Miał on przekonać Sumlińskiego, by ten wziął udział w prowokacji wymierzonej w komisji weryfikacyjnej WSI prowadzonej przez Antoniego Macierewicza. Polecenie Tomaszowi B. miał wydać w 2007 r. ówczesny szef ABW płk Jacek Mąka. Mąka miał powiedzieć, że jeśli Sumliński nie da się zwerbować, to ABW go "poszarpie, a potem da mu spokój". Tomasz B. zeznał, że odmówił wzięcia udziału w  operacji i odszedł ze służby. 

Z zeznań oficera tajnych służb wynika, że ABW zorganizowało akcje przeciwko legalnie działającej instytucji państwowej, jaką była komisja weryfikacyjna WSI. Tomasz B. milczał przez ostatnie siedem lat. Jak dziś mówi, do złożenia zeznań skłoniła go zmiana sytuacji politycznej.

KJ/telewizjarepublika.pl