Nie milknie sprawa marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który zdaniem świadków - miał dopuśzczać się czynów korupcyjnych, kiedy był dyrektorem szpitala w Zdunowie. Sam Grodzki stwierdzał, że nie zgadza się z oskarżeniami na jego temat.

 

Osobą, która miała poświadczyć o uczciwości marszałka Senatu był fnkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa Tadeusz Staszczyk. Jak się okazuje, sam już rok po ślubie doniósł na własną żonę i jej rodzinę. „Melduję, że od chwili zawarcia przeze mnie związku małżeńskiego z Hanną, dowiedziałem się wielu nieprzyjemnych dla mnie rzeczy o jej życiu i wrogim stosunku do obecnej rzeczywistości” – czytamy w jego piśmie do Naczelnika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.  

Tadeusz Staszczyk został funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa na początku 1950 r., w wieku 20 lat.Pierwszy donos na UB złożył na swoją żonę pod koniec sierpnia 1951 r.

 „Bardzo często jak przychodziłem z pracy późnym wieczorem, to wysłuchiwała »Głosu Ameryki« i gdy zabraniałem jej tego, wyzywała mnie od głupich komunistów (…), że jestem pachołkiem stalinowskim. Gdy ja słuchałem Moskwy podczas obiadu, to wyłączała mi radio, wyprawiając przy tym awanturę” – pisał w donosach

gz/TVP INFO