- Znacznie lepiej jest rozmawiać niż nie rozmawiać. Każdy, kto gani kogoś za rozmowę, nie rozumie, na czym polega parlamentaryzm. Możemy się spierać, nie lubić się, fundamentalnie się nie zgadzać, natomiast uważam, że jako Polacy musimy się próbować dogadywać. Nie zawsze nam się to uda - mówił Ryszard Petru.

- Czy wierzy pan w dobrą wolę wicemarszałka Senatu Adama Bielana, który jest jednym z negocjatorów i kpi sobie z pana, z pana wyjazdu do Portugalii, czyta wierszyki na pana temat, człowieka, który mówi o Platformie Obywatelskiej, że tam są walki frakcyjne, że chcą się pozbyć Grzegorza Schetyny? - atakowała Olejnik.

- Nikomu nie wierzę, tylko sprawdzam - przekonywal Petru. 

- To jest tak, że znowu pan zobaczył światełko w tunelu?

- A gdzie pani widziała u mnie światełko?

- Władysław Frasyniuk mówi, że chyba znowu zauważył pan światełko.

- Chciałem mu przypomnieć, że on rozmawiał z komunistami. Nie rozumiem jak może mnie zarzucać rozmowę z Kaczyńskim - stwierdził szef .Nowoczesnej.

- Ale wie pan, tamte rozmowy polegały na tym, że były podpisane różne porozumienia...

- Najpierw musieli się spotkać, żeby się dogadać.

- Ale najpierw było tak, że opozycja nie dzieliła się, a tutaj mamy podział jak widać - nie dawała za wygraną Olejnik. 

- Wbrew pozorom opozycja jest cały czas na sali sejmowej, i .Nowoczesna, i Platforma. Jestem przekonany, że jak będziemy współpracować, będziemy skuteczni. I to ja dzisiaj zgłosiłem wniosek o to, by doprosić PO. Uważam, że lepszą sytuacją by było, gdybyśmy się wszyscy spotkali i na przykład rozeszli się, pozostając przy swoich zdaniach...

- Nie wiem, jaka to pana zasługa. Myślałam, że to jest zasługa prezesa Kaczyńskiego, który po wyjściu powiedział, że jednak liczy na to, iż Grzegorz Schetyna przyjdzie na to spotkanie. Wydawałoby się, że to on rozdaje karty, a nie pan - mówiła Olejnik.

Na koniec Ryszarda Petru nazwano po po prostu... zdrajcą.

- Frasyniuk powiedział, że Petru zapracował na duży sukces Kaczyńskiego i obniżenie pozycji opozycji po dzisiejszym spotkaniu - powiedziała Olejnik. 

- Rozumiem. Nie zgadzam się z Władkiem Frasyniukiem. Jeszcze raz: on dobrze wie, że jak się z kimś nawet bardzo nie zgadza, to trzeba rozmawiać. Zarówno Grzegorz Schetyna, i ja apelowaliśmy o to... To jest bitwa. A tak naprawdę chodzi o to, że nie chciałbym, aby Polska przegrała - próbował bronić się Petru. 

- A czy to nie jest tak, że to pan przegrał? Bo jak widział pan dzisiejsze tygodniki - „Trafiony, zatopiony” - to był Kijowski i Petru. Frasyniuk jeszcze raz o panu: Wyjazd Petru był świństwem wobec koleżanek i kolegów, którzy zostali w sali sejmowej.

- Jeszcze raz: wyjazd był błędem, wszystko na ten temat powiedziałem. Nie miałem jeszcze nigdy tylu okładek tygodników.

- Czuje pan, że dał pan paliwo Jarosławowi Kaczyńskiemu? 

- Na co?

- Na nieudolność opozycji.

- Tu nie chodzi o nieudolność lub udolność. Jeżeli się dogadujemy z Grzegorzem Schetyną, to jesteśmy skuteczni. To po pierwsze. A po drugie - ja przypomnę, że tu chodzi o Polskę, chodzi o to, że mamy nielegalnie przyjęty budżet, który może być kwestionowany. To w ich interesie jest to, aby ten budżet został przyjęty w sposób legalny. I to nie ma - kto wygrał, kto przegrał. Polska może przegrać, pani redaktor.

- Ale pan tego nie wygra?

- Skąd pani wie?

- Znam Jarosława Kaczyńskiego 27 lat chyba... W mediach społecznościowych pana przyjście na dzisiejsze spotkanie zostało uznane za zdradę. Tak piszą zawiedzeni pana wyborcy - zakończyła Monika Olejnik. 

ol/niezalezna.pl