Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda powiedział na antenie TVN24, że był we wtorek na obu marszach – prezydenckim i organizowanym przez narodowców.

„Pan prezydent nie powinien mieć problemów z zabezpieczeniem marszu, ale tam też byli prowokatorzy i policja musiała kilka razy interweniować. Natomiast to co się stało później skończyło się znowu tym, że banda chuliganów zakłóciła obchody” – powiedział Duda.

Stwierdził też, że dwa marsze nie oznaczają podziału Polski.

„Każdy ma swoje poglądy polityczne. (...) Jeżeli chodzi o demonstracje, które mieliśmy wczoraj, to nie są rządy komuny, to nie jest tak, że kazali nam wyjść na ulice jak 1 maja. Każdy świętuje tak jak chce, inni siedzą w domach. Ja wiem, bo u mnie w Gliwicach na całej ulicy tylko u mnie w oknie wisiała flaga. Jakby w tym dniu były otwarte hipermarkety, to by większość siedziała w hipermarketach, dobrze, że je pozamykali” – mówił Piotr Duda.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność” dodał, że ma doświadczenie z chuliganami, którzy przeszkadzają demonstracjom. „W ubiegłym roku demonstracja wrześniowa, mieliśmy ogromne problemy. Chuligani wchodzą w grupę i próbują wykorzystać demonstrację do walki z policją. Myśmy mieli swoje służby, trzeba było od razu reagować, brać ich na bok, dzwonić po policję. Widziałem w relacjach, że ci chuligani na wczorajszym marszu to grupa, która szła z przodu, my byśmy sobie na to nigdy nie pozwolili. Trzeba bardziej robić kontrolę, tych, którzy przyjeżdżają” – powiedział.

Zapytany, czy „Solidarność” będzie szkolić narodowców w zakresie zabezpieczania marszu, nie wykluczył takiej możliwości. „Już były takie propozycje i będziemy starali się pomóc” – zapewnił.

bjad/tvn24