Tomasz Wandas: Jaki wpływ na politykę Polski mają oddolne inicjatywy podejmowane przez młodych ludzi?

Piotr Strzembosz (Politolog UKSW, Prawica Rzeczpospolitej): Wszystkie oddolne inicjatywy mają głęboki sens. Po pierwsze osobista aktywność, zainteresowanie sprawami publicznymi sprawia, że z konsumentów, osób zainteresowanych tylko swoimi sprawami i własnymi przyjemnościami, stajemy się obywatelami. Po drugie każda ludzka aktywność zmienia świat. Nie zawsze efekt jest widoczny od razu, ale ktoś nauczony działania w drobnych sprawach, potrafi z czasem angażować się w sprawy coraz to poważniejsze.

Trudno mi ocenić, jaki wpływ mają inicjatywy podejmowane przez młode osoby, szczególnie dlatego, że wiele cennych inicjatyw, jakie przychodzą mi do głowy, było dziełem osób będących w bardzo różnym wieku czyli powstały z inicjatywy osób zarówno młodych, jak i dojrzałych. Liga Republikańska, w której byłem od samego początku miała wizerunek happenerów i zadymiarzy (całkowicie zresztą uzasadniony), ale w jej szeregach byli zarówno licealiści, jak i osoby mogące być ich dziadkami.

Osobiście zacząłem angażować się politycznie i społecznie dopiero tuż przed trzydziestką, więc tego typu doświadczeń z okresu, gdy metrykalnie byłem młody, w zasadzie nie mam, ale na przestrzeni lat obserwowałem lub uczestniczyłem w szeregu inicjatywach podejmowanych przez koleżanki i kolegów kilkanaście lub kilkadziesiąt lat ode mnie młodszych i często były to bardzo udane przedsięwzięcia, jak choćby wspomniana wcześniej Liga Republikańska czy Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska, którą, z jednym wyjątkiem, zakładali ludzie bardzo wtedy młodzi.

Czy warto angażować się politycznie? Z czym się to wiąże?

Polityka, to pasjonujące zajęcie, ale nie dla wszystkich. Nie każdy odnajdzie się w realiach, gdzie o tzw. karierze czy możliwości startu w wyborach, w ograniczonym zakresie decydują kompetencje czy uczciwość, ale kryteria ze zgoła innego katalogu pojęć. W polityce trzeba mieć „grubą skórę”, ale nie wszyscy chcą sprawdzać, ile wytrzymają.

To jedna strona medalu, ale oczywiście jest i ta druga. Bez zaangażowania politycznego, nie tylko w ramach partii politycznych i nie tylko poprzez uczestniczenie w wyborach, utrudniona byłaby eliminacja zjawisk patologicznych czy rozwój gospodarczy. W zasadzie wszystko, co zmienia się nie na skutek działania natury, podlega wpływom polityki i polityków, więc działania polityczne są sposobem na współuczestnictwo w zmianach. Jeśli robi się to skutecznie, to osiąga się sporą satysfakcję.

Wspomniał Pan o negatywny zjawiskach w polskiej polityce. Jak im zaradzić?

Nie ma na to jednej recepty, ale zmiany są konieczne. Moim zdaniem konieczna jest szybka zmiana ordynacji wyborczej do Sejmu na większościową oraz zmiana sposobu finansowania partii. Oczywiście to część, a nie całość potrzebnych zmian.

Jakie zmiany w finansowaniu partii uważa Pan za właściwe?

Takie, które uzależnią otrzymanie subwencji budżetowej od poparcia społecznego, a nie od wyniku wyborczego. Taki system umożliwi wszystkim partiom konkurowanie ze sobą. Partia otrzymująca subwencję osiąga lepszy wynik i zdobywa więcej mandatów, a mając lepszy wynik znów otrzymuje subwencję i to może się powtarzać z wyborów na wybory. Z kolei partia bez subwencji osiąga gorszy wynik redukujący jej szansę na subwencję w kolejnej kadencji. O wyniku decydują w dużej mierze pieniądze, a programy i jakość kandydatów schodzi na dalszy plan.

Jestem za takim rozwiązaniem, w którym obywatel corocznie decyduje, którą partię chce wesprzeć finansowo. Jeśli komuś w kampanii wyborczej spodobał się program jednej partii i jej kandydaci, to kilka złotych wynikające z decyzji tego obywatela trafia na konto tej właśnie partii, ale w razie zmiany preferencji wyborcy (na przykład z powodu nie realizowania obietnic przez partię lub gdy  pojawi się partia z atrakcyjniejszą ofertą) nie musi on czekać do kolejnych wyborów, by w akcie głosowania wyrazić swoją dezaprobatę. Co roku może zmieniać swoją decyzję i te kilka złotych trafia na konto innej partii. W konsekwencji partia mogąca utracić środki finansowe między kadencjami, będzie bardziej zdeterminowana, by spełnić swoje obietnice lub będzie obiecywać tylko to, co potrafi zrealizować.

Zmiana ordynacji na JOW i finansowanie wszystkich partii, nawet tych notujących symboliczne poparcie społeczne, sprawiłoby, że szanse wszystkich legalnie działających partii byłyby bardziej wyrównane niż teraz oraz, co bardzo ważne, nie wystarczyłoby raz „załapać się” na system finansowania, by później otrzymywać corocznie grube miliony. Mielibyśmy nie kilka sowicie dotowanych partii i całą resztę partii bez publicznego grosza, ale tyle dotowanych partii, ile zdoła przekonać do siebie chociażby jednego wyborcę-podatnika.

Przedstawiony przeze mnie system finansowania partii nie powinien niepokoić największych obecnie politycznych graczy. Oczywiście, jeśli sondaże wskazujące, że popierają ich miliony obywateli, są prawdziwe.

Ciekawa propozycja, ale jak uzyskać informację, którą partię ktoś popiera? Obowiązuje przecież wymóg tajności.

Istnieją techniczne możliwości tajnego uzyskiwania takich informacji. Na przykład wyborca-podatnik składając coroczny PIT deklaruje, że chce uczestniczyć w podziale subwencji budżetowej dla partii politycznych (tak, jak pisemnie deklaruje w formularzu PIT, że chce przeznaczyć 1% podatku na konkretną organizację pożytku publicznego). By zachować tajność, na jaką partię chce przeznaczyć przypadającą na niego kwotę, podatnik odbiera indywidualny kod, za pomocą którego w systemie informatycznym rejestruje się i klika przy partii, którą wybrał, jako odbiorcę cząstki subwencji. Nawet w przypadku nielegalnego wycieku informacji, że zdecydował się na uczestniczenie w podziale subwencji, to niemożliwe byłoby ustalenie, którą konkretnie partię w ten sposób wsparł.

Jaką rolę w polityce Polski odgrywa Prawica Rzeczpospolitej? Jak silny jest jej wpływ na społeczeństwo?

Trudno mi będzie obiektywnie odpowiedzieć na to pytanie. Łatwiejsze jest wymienienie wycinka spraw, jakie podejmowaliśmy i podejmujemy w naszej codziennej działalności.

W roku 2007, Koło poselskie Prawicy Rzeczypospolitej (liczące zaledwie 6 posłów) zainicjowało i skutecznie przeforsowało dużą ulgę na dziecko, w 2012 roku przedstawiliśmy spójny projekt ustawy porządkującej część dochodową finansów publicznych, w grudniu 2015 roku zaprezentowaliśmy projekt ustawy chroniącej dzieci poczętych In vitro, inicjujemy programy leczenia niepłodności metodą naprotechnologii na szczeblu samorządów. W międzyczasie podejmowaliśmy szereg innych inicjatyw, na przykład organizowaliśmy pikietę w obronie Instytutu Pamięci Narodowej przed siedzibą IPN, w obronie TV Trwam przed siedzibą KRRiT, szarego pikiet w obronie życia poczętego, m.in. przed kancelarią Prezydenta, pikiety w obronie waluty narodowej pod MBP i MSZ, w obronie Mary Wagner przed ambasadą Kanady, w sprawie nie realizowania porozumień międzynarodowych z Litwą dotyczących mniejszości narodowej przed ambasadą Litwy, z poparciem dla narodu węgierskiego przed ambasadą tego kraju, zorganizowaliśmy I Kongres Chrześcijańsko-Społeczny, corocznie organizujemy Drogę Krzyżową w intencji prześladowanych chrześcijan na świecie, Prezes Marek Jurek i wiceprezes Marian Piłka spotkali się na Węgrzech z marszałkiem tamtejszego Sejmu w celu wyrażenia poparcia dla Węgier szantażowanych przez instytucje Unia Europejskiej nałożeniem sankcji politycznych i gospodarczych.

Nasze działania wynikają z przekonania, że angażujemy się w rzeczy ważne, chociaż nie zawsze popularne, jak na przykład zakaz aborcji w przypadku wykrycia trwałego upośledzenia u dziecka w okresie prenatalnym. Taki postulat nie spotyka się z szeroką aprobatą społeczną, a co za tym idzie, kurczy się katalog partii, które chciałyby być kojarzone z takim zakazem i nie będą o taki zakaz walczyć. My będziemy.

Sądzę, że wiele z wymienionych inicjatyw z naszej strony przyniosło konkretny rezultat. Wspomniane ulgi wprowadzone z inicjatywy naszych posłów w 2007 roku obowiązują do dziś, naprotechnologia, którą zainicjował w województwie podkarpackim klub Prawicy Rzeczypospolitej, obecnie wdrażana jest w województwie mazowieckim i w Białymstoku (również z inicjatywy radnych Prawicy Rzeczypospolitej) oraz w województwie lubelskim.  Warto zauważyć, że naprotechnologia może przekształcić się z lokalnych programów w program ogólnopolski za sprawą ministra Radziwiłła, który podjął trud  przygotowania narodowego programu prokreacyjnego opartego na rozwiązaniach naprotechnologii.

Dlaczego Prawica Rzeczpospolitej nazywana jest „katolicką Prawicą”?

Najprostsza odpowiedź, jaka mi przychodzi do głowy to taka, że jest wiele partii, które deklarują przywiązanie do wiary i nauki Kościoła katolickiego, ale często na tych deklaracjach się kończy. Widać to wyraźnie po parlamentarzystach, którzy swoje ślubowanie kończą frazą „tak mi dopomóż Bóg”, a potem głosują za aborcją, In vitro czy związkami partnerskimi. Warto tu jednak podkreślić, że określenie „katolicka prawica” (czy „katolicka Prawica Rzeczypospolitej”) nam nie przeszkadza. Staramy się reprezentować tych, dla których wartości katolickie, to główne kryterium oraz odwoływać do tych, którzy głosowanie na inne partie traktują jako „mniejsze zło” właśnie z powodu niedostatkach w realizacji postulatów ważnych dla katolików.

Jakie inicjatywy można podjąć aby wyrazić swoją troskę o dobro kraju? Co można robić, na jakich polach najlepiej się wykazywać, tak aby plon był obfity?

Działalność polityczne jest tylko małym wycinkiem tego, co można robić. Mało tego - poza polityką jest zdecydowanie więcej miejsca na rozmaite inicjatywy i aktywności. Niedawno oglądałem wywiad, jaki jednej z telewizji udzielił trener reprezentacji Polski w piłce ręcznej Michael Biegler. Mimo, że Biegler jest Niemcem, to powiedział wiele pięknych rzeczy o Polsce i Polakach oraz o swojej pasji, jaką jest sport i piłka ręczna. Idąc tym tropem, szeroko rozumiane dobro kraju można realizować chociażby w sporcie. To dziedzina mogąca nie tylko przynieść osobistą satysfakcję sportowcowi i rozsławić jego ojczyznę, ale może wpływać na wyniki ekonomiczne w gospodarce. To nie żadna przenośnia ani żart z mojej strony. Jestem przekonany, że Polak oglądający bramki Lewandowskiego chętniej utożsamia się z ojczyzną, a w konsekwencji czuje potrzebę dbania o jej dobro. Jestem pewien, że sportowym sukcesom Polaków na ważnych międzynarodowych imprezach towarzyszy fala optymizmu, która może łagodzić polityczne spory, a człowiek naładowany optymizmem osiąga lepsze „wyniki” nie tylko podczas fetowania zwycięstwa w gronie przyjaciół, ale i w pracy zawodowej czy nauce w szkole. Podobnie może być w przypadku wybitnego naukowca czy inżyniera, który swoim intelektem i kreatywnością przysparza korzyści nie tylko sobie i swojej rodzinie, ale też gospodarce narodowej oraz współobywatelom.

Każda aktywność i pasja jest ważna. Praca wolontariusza w hospicjum czy zaangażowanie trenera prowadzącego szkółkę trampkarzy, podobnie jak bramki Lewandowskiego, mogą rodzić coś, co nazwał Pan „obfitym plonem”.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę

Fot. Piotr Strzembosz