- Spodziewałem się, że namaszczenie przez Tuska Pomaski w mateczniku Platformy, w mieście Tuska, jednak wystarczy, żeby ten zdrowy rozsądek przegrał. Okazuje się, że jednak to przywództwo Donalda Tuska w PO nie jest tak silne, jak myślałem – powiedział z rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński.

Jak się okazuje zwycięstwo Mieczysława Struka w lokalnych wyborach Platformy Obywatelskiej w mateczniku tej partii jest dla wielu obserwatorów sceny politycznej nie małym zaskoczeniem. Tym bardziej, że wcześniej parlamentarzystce Agnieszce Pomasce oficjalnego poparcia udzielił m.in. sam Donald Tusk.

- Tusk przegrał u siebie – padają komentarze ze sceny politycznej.

Jak ocenia Kacper Płażyński, jednym z powodów zwycięstwa marszałka Struka są jego stosunkowo umiarkowane poglądy, a to wbrew pozorom ma spore znaczenie w województwie pomorskim.

Spodziewałem się, że Tusk jednak jest osobą, której rozkazy jego armia bierze sobie do serca, w szczególności jak kogoś rekomenduje do tak istotnych wyborów. Przecież województwo pomorskie jest poniekąd województwem kluczowym dla Donalda Tuska, również z wizerunkowego punktu widzenia. To jest w końcu miejsce, gdzie się wychował. Sądziłem, że ta armia jest bardziej karna. Myślę, że ta porażka zabolała Donalda Tuska – podsumował polityk.

Warto przy tym nadmienić, że na Dolnym Śląsku z kolei przegrał także kandydat Tuska prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, którego pokonał poseł Michał Jaros. Szełemejowi poparcia udzielili także m.in. p.o. szefa dolnośląskich struktur Grzegorz Schetyna oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

 

mp/wpolityce.pl