PO ma nowy pomysł na walkę z polskimi ... kierowcami. Nie chodzi o piratów, nie nie. Tylko o normalnych użytkowników samochodów.

"Po wprowadzeniu nowych przepisów, kierowca musi się zatrzymać przed przejściem dla pieszych, jeśli w jego pobliżu będzie stała jakaś osoba. W przypadku nieprzepuszczenia pieszego na przejściu, kierowca zostanie ukarany mandatem". Kierowca musi zatem ustąpić pieszemu pierwszeństwa na pasach, gdy tylko znajdzie się on w pobliżu przejścia. Nawet jak przechodzień chce wysłać SMSa albo zatrzyma się bezmyślnie przed pasami zatopiony w rozmowę przez telefon, to nie ważne. Kierowca musi się zatrzymać i czekać! Na pieszego nie nałożono bowiem żadnej odpowiedzialności. Wystarczy, że znajdzie się on w pobliżu przejścia, kierowca zobowiązany jest go przepuścić.

"Zmiany nie ułatwią życia kierowcom. Z założenia mają ułatwić życie pieszym, a tak naprawdę poprzez niepełne zapisy powodują, że to życie pieszych będzie w dużym niebezpieczeństwie. Uznajemy idąc za głosem ekspertów, że te zmiany mogą doprowadzić do zwiększonej ilości wypadków z udziałem pieszych na przejściach" – tłumaczy w rozmowie z vod.gazetapolska.pl wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, poseł PiS Andrzej Adamczyk.  I dodaje: "Jeżeli ograniczamy czy nakładamy na kierujących pojazdami ograniczenia, zgodnie z którymi to właśnie kierujący pojazdem musi udzielić pierwszeństwa pieszemu, który zamierza wejść na jezdnię, albo tylko tak to wygląda. To jest trudne do uściślenia i trudne do stosowania w życiu. To jest niebezpieczny zapis. bo nie nakłada jednocześnie obowiązku na pieszych. To jest projekt PO, partia broniła go tłumacząc, że pieszego będzie broniło prawo. Prawo nie broni nikogo przed wypadkiem, bo nie można ustanowić prawa, które człowieka obdarzy nieśmiertelnością. Gdyby tak było, to bylibyśmy w stanie w tej izbie takie prawo przyjąć" - mówi Adamczyk.

No cóż, fotoradary nie wypaliły, trzeba znaleźć inne źródło dochodu!

mm/niezalezna.pl