Szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk już kilka miesięcy temu podjął działania, aby usunąć ze struktur swojego ugrupowania węgierski Fidesz. Starania te jednak się nie powiodły, a Donald Tusk odnotował kolejną porażkę w swojej partii.

Kilka miesięcy temu Donald Tusk w liście otwartym domagał się wykluczenia węgierskiego Fideszu ze struktur Europejskiej Partii Ludowej:

- „Obecnie priorytetem jest walka z pandemią, ale wkrótce nadejdzie czas, że będziecie musieli przemyśleć stanowisko w sprawie wykluczenia węgierskiego Fideszu z Europejskiej Partii Ludowej” – pisał szef europejskiej partii w kwietniu tego roku.

Jednym z argumentów byłego szefa polskiego rządu była przyjęta na Węgrzech ustawa o stanie zagrożenia, przyznająca gabinetowi Viktora Orbana możliwość rządzenia za pomocą dekretów:

- „Stan wyjątkowy lub stan zagrożenia muszą służyć rządom w walce z wirusem, a nie wzmacnianiu władzy nad obywatelami. Wykorzystanie pandemii do zbudowania trwałego stanu wyjątkowego jest politycznie niebezpieczne i moralnie niedopuszczalne” – przekonywał Tusk.

Polskiemu politykowi nie udało się jednak osiągnąć celu.

- „Chciałbym dziś podzielić się z Państwem jedną refleksją, którą miałem okazję poznać po konsultacjach w sprawie Fideszu w ostatnich tygodniach. I będę z wami bardzo otwarty. Podziały co do przyszłości Fideszu są głębsze, niż się wydaje, gdy słuchamy publicznych deklaracji naszych liderów” – napisał Donald Tusk w opublikowanych wczoraj na stronie EPL uwagach otwierających Zgromadzenie polityczne frakcji.

Szef ugrupowania wskazuje, że są partie sprzeciwiające się wykluczeniu Fideszu:

- „Prawda jest taka, że nie ma dzisiaj większości za wykluczeniem Fideszu ani za jego reintegracją. Wykorzystajmy więc jak najwięcej czasu, jaki daje nam pandemia, na ponowne rozważenie naszej strategii” – pisze polityk.

kak/epp.eu, Tysol.pl