[…] Jedną z zasad, które wpoił mi od dziecka było, że nie żyjemy tylko dla siebie, że nasze życie musi służyć przede wszystkim czemuś większemu od nas samych” - pisze o swoim zmarłym Ojcu, śp. Kornelu Morawieckim premier Mateusz Morawiecki w poruszającym wpisie na Facebooku.

Szef polskiego rządu pisze:

Czy Ojciec poświęcał nam dużo czasu? Powiedziałbym raczej, że On swoje dzieci wprowadzał do spraw, którymi żył.”.

Dalej wspomina:

W domu nie było podziału na tematy dla dzieci i dla dorosłych. W czasie spotkań z krewnymi czy przyjaciółmi rodziców tematami rozmów najczęściej była sytuacja w Polsce i na świecie, historia i wspomnienia z lat wcześniejszych, z lat wojny i czasów powojennych. Nawet kiedy miałem kilka lat nie kazano mi się wtedy kłaść spać po <<dobranocce>>, ale późniejszym wieczorem. Ojciec nie zapominał, że jestem przy tych rozmowach. Co chwilę zwracał się do mnie jakby sprawdzając, <<czy nadążam>>, czy rozumiem o co chodzi, gdy była mowa np. o Armii Krajowej, o organizacji Wolność i Niezawisłość, albo gdzie leżą Kambodża czy kto napadł na Afganistan, jaka tam jest religia i co się tam dzieje. Nie zawsze wtedy to wiedziałem, ale te rozmowy zawsze mnie interesowały i inspirowały. Zasadą było prawo do zadawania pytań. Trochę jak w szkole – podnosiłem w górę dwa palce, które zaraz ktoś zauważał i nawet bardzo ożywioną dyskusję przerywano, by usłyszeć pytanie takiego malca, jak ja. Albo którejś z moich sióstr albo jakiegoś innego młodego uczestnika wieczornej czy nocnej Polaków rozmowy. A jak uznano, że coś tam zrozumiałem, dysputy toczyły się dalej”.

Pisze także:

Od kiedy pamiętam Ojca – On <<włączał mnie do swojego życia>>. Czasem towarzyszyłem mu w pracy, kiedy np. miał konsultacje ze studentami. Słynął z tego, że najtrudniejsze działy matematyki potrafił objaśniać w prosty sposób. Przede mną też, z wielkim entuzjazmem a zarazem nigdy niezmąconą cierpliwością, otwierał kolejne obszary ścisłych dziedzin nauki. Wiedziałem, że doktorat zrobił z fizyki teoretycznej, ale na co dzień dawał mi dowody myślenia bardzo praktycznego”.

W swoim wpisie dodaje także:

Oczywiście bywało, że zajmował się tylko mną. Np. wtedy, kiedy graliśmy w szachy. Był zadowolony z moich postępów w tej grze. Mniej był za to zadowolony z niektórych sporów, które też oczywiście ze sobą toczyliśmy oraz z niektórych moich wyborów, np. dotyczących szkoły. Choćby szkoły muzycznej, z której zrezygnowałem, słabo informując rodziców w tej kwestii”.

Cały wpis przeczytać można poniżej:

dam/facebook,Fronda.pl