Portal Fronda.pl: Na swoim profilu na Facebooku opisuje Pan Poseł swoją walkę z chorobą. Jednak, jak Pan pisze, w tej drodze nie jest Pan sam. Jak Pan poznał św. o. Charbela? 
 
Artur Górski, PiS: Przed chorobą nie znałem św. o. Charbela. Modliła się do Niego o moje zdrowie znajoma z Facebooka z Krakowa, jedna z tych wielu osób, które modliły się o moje uzdrowienie z białaczki. Kobieta ta, nazwana później przeze mnie mistyczką, choć sama się za taką nie uważała, miała bardzo bliski, modlitewny, wręcz mistyczny kontakt ze św. o. Charbelem.
 
Gdy dowiedziałem się, że nie ma dla mnie dawcy przeszczepu w Polsce, bo mam nietypowy antygen i zaczynają szukać dla mnie dawcy w Europie, napisałem tę informację na FB do tej kobiety. I proszę sobie wyobrazić, że następnego dnia, a był to początek stycznia, dostałam od niej wpis, że "mam się nie martwić, bo ma dla mnie informację od św. o. Charbela, że dawca dla mnie jest i będzie to młoda kobieta z Niemiec."
 
Miesiąc później lekarz poinformował mnie, że wstępnie wyselekcjonowali dla mnie w Niemczech pasujące genotypem starszego mężczyznę i młodą kobietę, ale muszą jeszcze ich dokładnie przebadać. Po kolejnych trzech tygodniach okazało się, że kobieta pasuje do mnie idealnie, a nawet ma moją grupę krwi. No i została moim dawcą. Mistyczka z Krakowa bez św. o. Charbela nie mogła o tym wiedzieć, więc mój kontakt z tym Świętym rozpoczął się od cudu. Bo tego inaczej nazwać nie można. Potem wielokrotnie odczuwałem wsparcie św. o. Charbela, jest moim wielkim orędownikiem u Boga.
 
Kim jest dla Pana Św. O. Charbel, o którym Pan tak często wspomina? Jaką rolę pełni w Pana życiu? 
 
Bardzo przywiązałem się do tego Świętego. Staram się szerzyć Jego kult. Jest to bardzo pracowity Święty i słuchany przez Boga. Czuję, że prowadzi mnie przez chorobę, najpierw przez białaczkę, którą także dzięki św. o. Charbelowi pokonałem, a teraz przez powikłania po przeszczepie. Modliłem się do różnych świętych. W młodości byłem zafascynowany św. Ignacym Loyolą i miałem być Jezuitą, ale nigdy nie myślałem, że będę miał "osobistego" Świętego, który cały czas opiekuje się mną.
 
Skąd czerpie Pan siły i wytrwałość nie tylko w walce z chorobą, ale także w pracy parlamentarnej? 
 
Z modlitwy. Przede wszystkim z ludzkiej modlitwy. Teraz jestem bardzo słaby. Kręgosłup bardzo zniszczyły mi sterydy, osłabiły do tego stopnia, że drugie i trzecie czytanie noweli o Służbie Cywilnej prowadziłem w Sejmie w grudniu już na wózku inwalidzkim, bo nie mogłem chodzić. W styczniu było jeszcze gorzej. Dopadły mnie potworne bóle tak, że bez cierpienia mogłem leżeć tylko na wznak, jak kłoda. Trafiłem do szpitala, gdzie do dziś leżę i mam rehabilitacje. Ale bóle ustąpiły po smarowaniu balsamem Św. O. Charbela. Można było zrezygnować z morfiny i do dziś jest niepotrzebna.
 
"Smarowałam się dziś uzdrowieńczym balsamem Sw. O. Charbela, mojego Opiekuna i Orędownika u Boga. Już wczoraj, gdy dotarła pocztą do Warszawy kropla Jego balsamu, bardzo rozgrzały się miejsca najbardziej mnie bolące." - pisze Pan w swoim poście. Jaka moc kryje się w balsamie św. Charbela? Czym tak właściwie jest ten balsam? Jak wytłumaczyć sceptykom, że nie jest to zabobon i efekt placebo?
 
To jest kwestia wiary. Ale też kwestia faktów, bo jest wiele udokumentowanych cudów za sprawą uzdrowieńczego balsamu św. o. Charbela. Św. O. Charbel, pustelnik libański zmarł, ale jego ciało się nie rozłożyło i wciąż ma temperaturę 36,6 stopni Celsjusza, czyli żywego człowieka. Z ciała Świętego zaczęła wydobywać się maź, którą nazwano balsamem. Przebadały ją czynniki kościelne i potwierdziły, że jest uzdrowieńcza, cuda czyniąca. I jak już powiedziałem, fakty to potwierdzają. Tylko potrzebna jest wiara i modlitwa. Ja bardzo wierzę w moc balsamu i czekam na kolejne krople.
 
Czego Panu życzyć?
 
Żebym jak najszybciej zaczął chodzić i wrócił do pracy, w służbie Polsce. No i w tym roku czeka nas w Polsce Intronizacja. Chciałbym w tych uroczystościach uczestniczyć, bo Intronizacja Jezusa Chrystusa jest niezwykle ważna dla naszej Ojczyzny.
 
Not. Karolina Zaremba