"Katar ogłosił niedawno, że planuje nakręcić serię filmów o Mahomecie, Proroku żyjącym w VII wieku. Do pracy nad jednym z nich firma produkcyjna Alnoor Holdings zatrudniła producenta "Władcy Pierścieni", Barriego Osborne'a oraz uczonego w Koranie sunnitę, znanego z telewizji al-Jazeera Yusufa al-Qaradawiego. Panowie razem będą zastanawiać się, w jaki sposób najlepiej spożytkować budżet w wysokości miliarda dolarów" - informuje portal stopklatka.pl.

Również w Iranie, reżyser Majid Majidi ("Dzieci niebios") zakończył zdjęcia do swojej 30-milionowej produkcji zatytułowanej "Prophet Muhammad". W RPA właśnie padły ostatnie klapsy. Jako że szyici są bardziej liberalni, Maijidi będzie mógł pokazać na ekranie samego Proroka, ale nie jego twarz.

U konserwatywnych sunnitów w Katarze pokazanie wizerunku Mahometa wciąż uchodzi za grzech, dlatego na ekranie nie zobaczymy go wcale.

Czy pompowanie milionów dolarów w PR Mahometa ma sens? Dla wielu fundamentalistów zapewne tak, z faktu, że coraz więcej islamskich imigrantów mieszkających w Europie poczyna sobie bezkarnie z europejską tożsamością i życiem Europejczyka. I oczywiście nie zobaczymy zapewne prawdziwego życia Mahometa, gdyż reżyserzy musieliby pokazać dość krępujące proroka fakty.

Portal euroislam.pl w sposób satyryczny skomentował wiadomość o powstaniu filmów o Mahomecie: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=493634834037051&set=a.262286383838565.59303.127289110671627&type=1&theater

philo/stopklatka/euroislam.pl