Praktyka uboju rytualnego polegającego na uśmierceniu zwierzęcia JEDNYM szybkim cięciem w celu wykrwawienia jest praktykowana z przyczyn religijnych przez ortodoksyjnych Żydów i muzułmanów z przyczyn religijnych. Nie mogą oni spożywać krwi zwierzęcia ani padliny. U podłoża tych zasad leżą w istocie kwestie higieniczne- w klimacie Bliskiego Wschodu krew i mięso szybko się psują tak więc dokładne usunięcie krwi z zabijanego zwierzęcia i spożywanie świeżego mięsa ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia konsumentów. Nic więc dziwnego, że kwestia ta znalazła swoje umocowanie w zasadach religijnych. Dla Żydów i muzułmanów fundamentalne znaczenie religijne ma przestrzeganie prawa, jest to wyraz ich wierności Bogu. Dlatego też prawo do spożywania odpowiednio przygotowanego pożywienia jest kwestią ich wolności religijnej i swobody wykonywania praktyk. Należy w tym miejscu podkreślić, że ubój rytualny NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z PRAKTYKĄ SKŁADANIA OFIAR. Te dwie sprawy nieraz mylą się  przeciwnikom tej praktyki. Tymczasem od zburzenia Świątyni Żydzi nie składają a muzułmanie nie składają ich wcale.

Żydzi i muzułmanie praktykowali ubój z wykrwawieniem (stosowany zresztą również na przykład przez plemiona afrykańskie) od wieków, mają w tej dziedzinie wypracowane szczegółowe i surowe zasady. Minimalizują one cierpienia zwierzęcia w niemniejszym, a czasem większym stopniu, niż metody stosowane we współczesnych rzeźniach. Uboju rytualnego (żydowskiego) dokonuje specjalnie do tego celu przeszkolony rzeźnik – szojhet /rzezak/, który jednym ruchem przecina zwierzęciu gardło. Odpływ krwi jest tak gwałtowny, że praktycznie każde zwierzę natychmiast traci przytomność – zatem mówienie o okrucieństwie, znęcaniu się nad zwierzęciem czy jakichś wyjątkowych męczarniach jest absurdem. Obrońcy praw zwierząt powinni się raczej udać do pierwszej lepszej rzeźni i porównać cierpienia zabijanych hurtowo świń czy krów, a później porównać to doświadczenie z rytualnym pozbawieniem życia wołu czy barana. Gwarantuję, że gwałtownie i nieodwracalnie zmienią zdanie na temat tego ostatniego. Wystarczy tylko chcieć i sprawdzić zanim zacznie się wpychać ludziom na siłę kretyńską ideologię tłumaczoną kłamstwem. Technika zabijania jednym cięciem powoduje, że sam ubój trwa około 11 sekund, obecnie zwierzę jest unieruchamiane w specjalnej klatce, co przyspiesza całą sprawę. Zwierzęta są zabijane pojedynczo, instrukcje wyraźnie nakazują, aby inne zwierzęta uboju nie widziały i w miarę możliwości, nie słyszały. Zresztą przy technice podrzynania gardła wokaliza trwa według obserwacji, około 4 sekund. We współczesnych ubojniach oczywiście również obowiązuje zasada, że zwierzęta oczekujące na ubój są przetrzymywane w oddzielnym pomieszczeniu, ale często słyszą ryk umierających współtowarzyszy, który w przypadku głuszenia prądem trwa często dłużej, gdyż dawka napięcia jest nie zawsze dostosowana do danego osobnika (odporność jest zindywidualizowana), czasem po pierwszym uderzeniu zwierzę nie traci od razu przytomności. Najlepiej jednak kwestie „humanitaryzmu” współczesnych masowych ubojni ilustruje metoda uśmiercania drobiu, przede wszystkim kurcząt. Są one mianowicie zawieszane za nóżki i unieruchamiane na specjalnej taśmie, która wiezie je prosto pod nóż, kolejno ucinając głowy. Zanim zostaną ogłuszone widząco się dzieje. Taki obrazek powinni obejrzeć koniecznie przeciwnicy zasad uboju rytualnego, które do takiej sytuacji nigdy by nie dopuściły. Obawiać jednak się należy, że po takim doświadczeniu owi obrońcy będą postulować całkowity zakaz zabijania zwierząt a wegetarianizm i weganizm staną się z diety obowiązującą doktryną prawną i polityczną. Czy ktoś jest nam w stanie zagwarantować, że to wariactwo ma gdzieś swoje granice? Czy może za miesiąc, rok czy dekadę jakiemuś nawiedzonemu wrażliwcowi nie przyjdzie do głowy by zakazać wędkarstwa z uwagi, ma się rozumieć, na niewysłowione cierpienia zawieszonej na haczyku ryby? Albo jedzenia raków i homarów, które trzeba żywcem wrzucać do wrzątku? A to wszystko, ma się rozumieć, w imię wrażliwości i empatii... Szkoda tylko, że ci sami ludzie, tak gorąco walczący o prawa zwierząt, nie dostrzegają cierpienia istot ich własnego gatunku i już na zarzynanie nienarodzonych dzieci w imię rytuału postępu i nowoczesności pozwalają.

Na koniec trzeba podkreślić wyraźnie jedną rzecz- cierpienie jest nieodwracalnie wpisane w naturę tego świata, podobnie jak jest w nią wpisana hierarchiczność bytów. My ludzie, posługując się rozumem, mamy obowiązek starać się ograniczyć NIEPOTRZEBNE ciernienia, ale ten sam rozum powinien nam podpowiadać niezbędna miarę cierpień, którą trzeba po prostu zaakceptować. Lew nie zastanawia się na d bólem rozszarpywanej antylopy bo nie ma rozumu tylko instynkt, który każe mu zabić, żeby przeżyć. My rozum posiadamy, możemy zatem zabijać w sposób ograniczający cierpienia zwierząt do minimum. A tym właśnie jest ubój rytualny, przez tysiąclecia dopracowywany przez kolejnych przeszkolonych rzezaków, których trudno podejrzewać o sadystyczne skłonności, zwłaszcza, że tej funkji nie mogli sprawować chorzy psychicznie. Naiwne myślenie obrońców praw zwierząt, którym wydaje się, że zakazanie uboju rytualnego w jakikolwiek sposób chroni braci naszych mniejszych przed niepotrzebnym cierpieniem to klasyczny przykład myślenia życzeniowego, kompletnie oderwanego od rzeczywistości.

Monika Nowak&Aleksander Degrejt