Prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak w rozmowie z "Gazetą Krakowską" wyjaśnia swoje zdecydowane stanowisko ws nieprzyjęcia uchodźców/imigrantów do miasta którym zarządza. Mówi wprost: " To zagrożenie nie tylko dla naszej kultury ale także naszego stylu życia. Mam duże obawy, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Liczę jednak, że dla imigrantów Polska jest tylko etapem przejściowym, że tu nie zostaną z uwagi na mały socjal. Z drugiej strony obawiam się, że za chwilę Unia Europejska narzuci nam obowiązek płacenia im po dwa-trzy tysiące złotych zasiłków dlatego, że są uchodźcami. A nasze dzieci zarabiają 10 złotych za godzinę. Z tym się na pewno nie zgodzę i będę się przeciwstawiał".

Dalej, prezydent Nowak nie wyobraża sobie, by w jego mieście stanął kiedyś meczet. Jego główną powinnością - jak zaznacza - jest troska o mieszkańców miasta. Ale dodał, że w każdej chwili jest gotów nieść pomoc, przyjąć rodzinom z Ukrainy: "Z mojej strony nie jest to przejaw ksenofobii, rasizmu czy nienawiści. Jeżeli media pokazują matkę z dzieckiem na ręku, ściska mnie w środku. Za chwilę jednak widzę za tą matką z dzieckiem wytatuowanych mężczyzn, trzymających najlepsze telefony komórkowe, dobrze ubranych. To nie są uchodźcy, ale zwykli tchórze i dezerterzy, którzy celowo zniszczyli swoje dokumenty". 

Na koniec stanowczo stwierdza: "Póki będę prezydentem i obywatelem Nowego Sącza nie pozwolę, by ktoś narzucał nam swoją kulturę i zmuszał do innych zachowań".

mm/Gazeta Krakowska