Ekonomista z Uniwersytetu w Sydney, prof. Salvatore Babones pisze na łamach weekendowego wydania "Dziennika Gazety Prawnej", że w interesie bogatych, zachodnich sąsiadów naszego kraju leży to, aby Polska nadal była biedna, mimo iż pod względem kultury i organizacji niewiele się od nich różni i zrobiła ogromny postęp przez ostatnie 30 lat. 

"Kiedy w 1989 r. Polska odzyskała autonomię polityczną, jej społeczeństwo było wyniszczone 50 latami okupacji i ucisku. 30 lat później powróciła jako kraj europejski, pod względem kultury i organizacji niewiele różniący się od swoich bogatych, zachodnich sąsiadów. Niestety w ich interesie leży, aby Polska była nadal biedna. Oczywiście nie mówią tego wprost, mogą nawet nie myśleć, że tego właśnie chcą. Ale prawda jest taka, że biedna Polska jest im o wiele bardziej na rękę niż zamożna. Co może być lepsze dla niemieckich firm niż przyjęcie przez Warszawę euro przy zachowaniu niskich płac?"-zastanawia się profesor. 

Jaka jest droga do utrzymania wzrostu gospodarczego? "Róbcie to, co robią inni, a nie to, co mówią, żebyście robili". W ocenie ekonomisty, nie powinniśmy stosować się do zaleceń bogatszych państw. W tym kontekście Babones przywołuje przykład Korei Południowej. 

"Przed azjatyckim kryzysem finansowym z 1997 r. Korea Południowa miała o jedną trzecią mniejsze PKB na mieszkańca niż Japonia. Mimo 30 lat dynamicznego rozwoju gospodarczego nadal była uzależniona od swojego wielkiego sąsiada pod względem technologii, inwestycji i rynków zbytu. Ta zależność była tym bardziej przykra, że przed II wojną światową i w jej trakcie Japończycy kolonizowali Koreę, gwałcili jej kobiety, powoływali do wojska jej mężczyzn i usiłowali wymazać dwa tysiące lat koreańskiej kultury"-pisze profesor. Jak zauważył autor artykułu w "DGP", Korea Południowa po 22 latach od kryzysu jest już gigantem gospodarczym, 12. gospodarką świata, krajem wiodących marek technologicznych. 

"Korea nadal nie dogoniła Japonii, swojego byłego okupanta i ciemiężcy, ale różnica między nimi wynosi łatwe do nadrobienia 25 proc. Koreańczycy już nie wyjeżdżają do pracy w japońskich fabrykach i na polach. Mają o wiele lepsze perspektywy w swojej ojczyźnie"-wskazuje Salvatore Babones. Zdaniem ekonomisty, Polska mogłaby się od Korei Południowej wiele nauczyć. 

"Historia obu krajów jest na tyle zbliżona, że nie ma konieczności przywoływania ewidentnych paraleli. Polska idzie tą samą drogą gospodarczą co Korea Południowa, tylko pozostaje 20 lat w tyle. Pod jednym względem jest w nawet lepszej sytuacji: kryzys azjatycki nie oszczędził Korei Południowej, natomiast Polska mądrze uniknęła załamania gospodarczego w Europie"-pisze profesor.

yenn/Forsal.pl, Fronda.pl